Serwis poświęcony elitom politycznym w Polsce po 1989 roku (Okrągły Stół)
Ustawa Wilczka

23 grudnia 1988 r. Sejm PRL-u przyjął Ustawę o działalności gos­po­dar­czej. Wnioskodawcą był komunistyczny rząd premiera Mieczysława F. Rakowskiego, a projekt ustawy powstał pod kierunkiem ministra przemysłu Mieczysława Wilczka. Nazywano ją ustawą Wilczka. Weszła w życie 1 stycznia 1989 r., moc obowiązującą utraciła 2 stycznia 2001 r.

Mieczysław Wilczek – komunista-kapitalista, minister przemysłu PRLw latach 1988-1989, twórca „Ustawy Wilczka” będącej aktem uwłaszczenia się nomenklatury komunistycznej PRL na majątku narodowym Polaków.

Mieczysław Wilczek

Sam autor ustawy Mieczysław Wilczek podkreślał, że opracowanie i uchwalenie ustawy było możliwe dzięki zdecydowanemu wsparciu premiera M. F. Rakowskiego. Znany historyk, profesor Uniwersytetu Warszawskiego Antoni Dudek wskazuje, że zielone światło dla ustawy dał gen. Wojciech Jaruzelski.

Reforma, której patronował premier Rakowski, była kopią sowieckiej Nowej Polityki Ekonomicznej (NEP), prowadzoną w latach 1921–1929 przez Lenina.

Zachowano podstawowe rozwiązania gospodarczo-ustrojowe (dominację państwowego przemysłu, handlu, finansów i bankowości), ale jednocześnie wykluczono jakikolwiek zakres kontroli społecznej nad realizacją reformy. Brak też było gwarancji trwałości nowych rozwiązań.

Mieszane uczucia budził art. 49 ustawy Wilczka. Pozwalał on Naczelnej Radzie Zrzeszeń Prywatnego Handlu i Usług oraz Naczelnej Radzie Zrzeszeń Transportu Prywatnego – a więc instytucjom nomenklaturowych nadzorców sektora prywatnego – na przekształcenie się w „organizacje podmiotów gospodarczych” i uwłaszczyć się na majątku powstałym ze składek członkowskich prywatnych sklepów i zakładów usługowych oraz właścicieli taksówek i innych drobnych firm transportowych. Z jednej strony było to oczywiste przejęcie wspólnej własności, a z drugiej oznaka (choć słaba), że reforma jest pomyślana jako trwała, skoro władza komunistyczna zadbała o interesy „swoich”. Wszak dozwolone było wszystko, czego wyraźnie nie zakazano a członkowie partyjnych władz i SB odnaleźli się dość łatwo w nowej rzeczywistości.

Ustawa Wilczka z 1988 roku, która w szeroki sposób umożliwiła prowadzenie działalności gospodarczej, z czego oczywiście nie tyle skorzystał przeciętny Kowalski, co peerelowska nomenklatura. Dyrektorzy państwowych przedsiębiorstw, gdy tylko weszła ona w życie, zaczęli masowo zakładać spółki przyzakładowe, by móc spokojnie prowadzić interesy sami ze sobą. Jak to wyglądało, nietrudno się domyślić. Dyrektorzy i partyjni dygnitarze sprzedawali materiały państwowym firmom po horrendalnie wysokich cenach, za to kupowali od nich środki produkcji grubo poniżej ich realnej wartości. Uwłaszczanie się ruszyło z kopyta.

Profesor Jacek Tittenbrun w opracowaniu „Z deszczu pod rynnę” podaje wiele przykładów tego procederu, chociażby rzeszowski Instal i pasożytujące na nim spółki (trzy należące do dyrektora Instalu, dwie do jego zastępcy). Albo spółka Arkady, która „zakupiła” od bełchatowskiej kopalni maszyny po cenach sprzed kilku lat. Spółka Kametis nie tylko wyczyściła doszczętnie wrocławski Otis (którego dyrektor był jej właścicielem) ze wszystkiego, co było wartościowe, ale na dodatek dostała… dofinansowanie od państwa czy Agrotechnika gdzie prym wiedli młodzi czerwoni ludowcy z ZMW i ZSL – Waldemar Pawlak i Jan Bury.

Innym popularnym sposobem uwłaszczania się było tworzenie spółek prywatno-państwowych, a następnie wykupywanie części państwowej z otrzymanego kredytu. W efekcie polskie średnie i duże przedsiębiorstwa prywatne zostały zdominowane przez peerelowską nomenklaturę. Jak wyliczył prof. Juliusz Gardawski, na przełomie wieków XX i XXI, a więc dekadę po wątpliwym obaleniu komuny, wśród personelu kierowniczego średnich i dużych polskich przedsiębiorstw prywatnych ok. 90% stanowili kierownicy lub dyrektorzy z PRL, członkowie PZPR i ... ZSL.