Róża Thun z domu Woźniakowska, właśc. Róża Maria Barbara Gräfin von Thun und Hohenstein (ur. 13 kwietnia 1954 w Krakowie) – działaczka organizacji pozarządowych, publicystka; była dyrektor Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce, posłanka do Parlamentu Europejskiego VII i VIII kadencji.
W 1979 ukończyła filologię angielską na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie.
W drugiej połowie lat 70. działała w opozycji demokratycznej w Krakowie. Była związana z dominikańskim duszpasterstwem akademickim Beczka, z którego wywodziła się część późniejszego środowiska Studenckiego Komitetu Solidarności. W okresie 1978–1979 pełniła funkcję rzecznika SKS współpracowała też z Komitetem Obrony Robotników.
W latach 1981–1991 przebywała za granicą, głównie w Niemczech, a w okresie 1989–1991 w Nepalu. Od 1992 do 2005 pełniła funkcję dyrektora generalnego, a następnie prezesa zarządu Polskiej Fundacji im. Roberta Schumana. W latach 1998–2000 sprawowała mandat radnej Gminy Warszawa-Centrum. Należy do Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie, wchodząc (2003–2004) w skład zarządu tej organizacji.
Działa w Stowarzyszeniu Francja-Polska dla Europy. W latach 90. związana z Unią Demokratyczną i następnie z Unią Wolności (była członkiem rady krajowej tej partii). W 2005 objęła stanowisko dyrektora Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce. 7 czerwca 2009 została wybrana na posłankę do Parlamentu Europejskiego z listy Platformy Obywatelskiej w okręgu obejmującym województwa małopolskie i świętokrzyskie.
Córka profesora Jacka Woźniakowskiego, historyka sztuki KUL, założyciela wydawnictwa „Znak” i prezydenta Krakowa w latach 1990–1991, oraz Marii Karoliny z domu Plater-Zyberk. Od 1981 żona Franza Grafa von Thun und Hohenstein (ur. 1948). Matka trzech córek i syna.
O kontrowersyjnej Róży Marii Graefin von Thun und Hohenstein polscy wyborcy dowiedzieli się wiosną 2009 roku. Znana wcześniej jedynie wąskiemu kręgowi euroentuzjastów (od 1992 do 2005 pełniła funkcję dyrektora generalnego, a następnie prezesa zarządu Polskiej Fundacji im. Roberta Schumana), stanęła wtedy na czele listy PO w wyborach do europarlamentu. Wsławiła się pismem do Państwowej Komisji Wyborczej, w którym apelowała o zmianę decyzji w sprawie umieszczenia na karcie wyborczej jej nazwiska w pełnym brzemieniu. Uznała, że długie i z niemiecka brzmiące nazwisko może „wprowadzić wyborców w błąd”. W piśmie tłumaczyła, ze nazwisko jest tak trudne i długie, że umieszczenie go na listach wyborczych sprawi kłopot głosującym.
Róża Maria Graefin von Thun und Hohenstein dostała się jednak do europarlamentu i to dwukrotnie, ale dopiero w lipcu 2009 roku wstąpiła do PO, stając się szarą eminencją tej partii nie tylko w Małopolsce, ale także w ścisłym kierownictwie tej partii. Donald Tusk ufał jej i często się jej radził. Złośliwi twierdzą, że prostemu chłopakowi z Kaszub imponowały rozległe zagraniczne kontakty europarlamentarzystki oraz jej talent do języków obcych. Te kontakty, tak z wielkim biznesem, jak i elitą intelektualną brukselskiej biurokracji bardzo przydały się Tuskowi w latach późniejszych.
W Parlamencie Europejskim nie wykazywała się jednak jakimiś szczególnymi osiągnięciami, mimo, że w swoich materiałach wyborczych i na filmikach, tworzonych na potrzeby kampanii, podpinała się pod wiele „sukcesów”. Na jednym z nich popisywała się znajomością kilku języków i wytykała opozycji brak koncepcji i wiedzy.
Ostro wystąpiła przeciwko własnej partii(PO), której władze zadecydowały, że na liście wyborczej do Senatu znajdzie się Roman Giertych.
Jednak prawdziwym medialnym przebudzeniem Róży Marii Graefin von Thun und Hohenstein stało się zwycięstwo Andrzeja Dudy oraz Prawa i sprawiedliwości w elekcjach roku 2015. Nagle, ta znana ze spokojnych wypowiedzi europosłanka, stała się najzagorzalszą oponentką nowych władz w Brukseli.
Europosłanka nie wahała się włączyć w donosicielski nurt swoich kolegów z PO w Parlamencie i Komisji Europejskiej. Byłą jednym z najważniejszych europarlamentarzystów, którzy dążyli do „debaty o Polsce” w Parlamencie Europejskim.
To właśnie ona znalazła się na liście ponad 500 europosłów, którzy w kwietniu 2016 głosowali za rezolucją przeciw Polsce. Eurodeputowani wezwali wtedy polski rząd do „przestrzegania, opublikowania i pełnego oraz bezzwłocznego wykonania orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego” z 9 marca 2016 r., który dotyczył zgodności z konstytucją nowelizacji ustawy o Trybunale, a także wezwali do wykonania orzeczeń TK z grudnia 2015 r.
To głosowanie tylko potwierdziło, że interesy europejskich możnych i elit, Róża Maria Graefin von Thun und Hohenstein, stawia ponad interesy narodowe. Dała temu wyraz także w trakcie marcowego głosowania przeciwko Januszowi Wojciechowskiemu, jako kandydatowi Polski do Europejskiego Trybunału Obrachunkowego.
Róża Maria Graefin von Thun und Hohenstein, ma jeszcze jedno hobby. To zażarty antyklerykalizm i antypolonizm.
To zażarta orędowniczka idei, które promuje i finansuje George Soros, nie zdziwiła nikogo także z innego powodu. Finansista i spekulant walutowy z uporem maniaka wspiera bowiem wszelkie inicjatywy, służące przyjęciu milionów islamskich uchodźców w Europie.
Tak się „dziwnie” składa, że od jakiegoś czasu, ta właśnie idea Sorosa jest bliska sercu europosłance PO. We wrześniu 2015 roku głosowała też za przymusowym rozdziałem imigrantów na terenie krajów unijnych.
http://yelita.pl/artykuly/art/lista-skorumpowanych-przez-sorosa
We wrześniu 2015 roku głosowała też za przymusowym rozdziałem imigrantów na terenie krajów unijnych. „Przypadkowo” po myśli Georga Sorosa…
Reprezentuje interesy niemieckie w Polsce W programie "Bez Retuszu" TVP Info (2017) odbywała się gorąca dyskusja dotycząca wypłacenia reparacji wojennych przez Niemcy dla Polski. Wśród gości w studiu byli m.in. redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz oraz europosłanka Platformy Obywatelskiej, Róża Maria Barbara Gräfin von Thun. Kiedy usłyszała kilka słów prawdy od Tomasza Sakiewicza, obraziła się i opuściła telewizyjne studio. Kiedy Tomasz Sakiewicz stwierdził, że Platforma Obywatelska dba o niemiecki interes, Róża Maria Barbara Gräfin von Thun obraziła się i próbowała wszcząć awanturę. Kiedy to nie przyniosło skutku... opuściła telewizyjne studio.
"ONI CHCĄ WSZYSTKO ZNISZCZYĆ"
RÓŻA THUN Z MĘŻEM NIEMCEM W WALCE O SWÓJ KRAJ.
30-minutowy dokument zatytułowany „Re: Polen vor der Zerreißprobe - Eine Frau kämpft um ihr Land“ opowiada o Polsce pod rządami Prawa i Sprawiedliwości. Nasz kraj został ukazany jako państwo, gdzie brutalnie tłumi się antyrządowe manifestacje, a władza skupiona w rękach Jarosława Kaczyńskiego ogranicza swobody obywatelskie.
Swoistą przewodniczką po coraz bardziej antydemokratycznej Polsce jest Róża Thun, posłanka do Parlamentu Europejskiego z ramienia Platformy Obywatelskiej.
"Róża Thun często walczyła o swój kraj"
Warto zwrócić uwagę na zapowiedź filmu, która pojawiła się na stronie stacji Arte w języku niemieckim. Opis brzmi: "Róża Thun często walczyła o swój kraj. Jako była rzeczniczka Solidarności była istotną współuczestniczką przełomu 1989 roku. W 2017 roku znowu musiała wyjść na ulicę, ponieważ nigdy nie straciła marzeń, a kurs rządów PiS znowu prowadzi do systemu autokratycznego".
Skandaliczny film niemieckiej tv publicznej NDR w którym Róża von Thun przedstawia Polskę w najgorszym świetle. To jest zdrada.
Róża Thun z białą różą w dłoniach oprowadza widzów po Warszawie. Przebitki ukazują antyrządowe protesty związane z reformą sądownictwa, a także "kontrmiesięcznice smoleńskie". – O demokrację walczyliśmy przez dekady. A teraz oni chcą ją zniszczyć? To zmierza w kierunku dyktatury, ale my na to nie pozwolimy – wskazuje polityk PO. W reportażu zwrócono też uwagę na kwestie, którymi rząd rzekomo "straszy" Polaków, aby nie stracić poparcia. Mają to być m. in. nieustające zagrożenie ze strony Niemiec oraz fala nielegalnej imigracji.
Róża Thun odmawia nam Polakom prawa poczucia bycia kimś, posiadania naszej tożsamości narodowej i przede wszystkim decydowania o wybraniu własnej drogi rozwoju, o naszej suwerenności. Trudno nie odnieść wrażenia, że według niej podmiotowość Niemiec jest większa aniżeli Polski. Stąd tylko jeden krok do "Deutschland, Deutschland über alles, über alles in der Welt..."
Głosowała za Rezolucją w sprawie nałożenia sankcji na Polskę, art. 7. Europarlamentarzyści z PO, którzy głosowali za rezolucją, to: Julia Pitera, Barbara Kudrycka, Danuta Huebner, Danuta Jazłowiecka, Róża Thun i Michał Boni. Reszta członków Platformy wstrzymała się od głosu. Przeciw byli europosłowie PiS. Róża Thun dodała stwierdziła że "gdy słyszy, że rezolucja jest antypolska, to jej włosy dęba stają". Ta rezolucja żąda trójpodziału władzy, niezależności sądów, respektowania prawa i polskiej konstytucji. Zapisów, które Polska podjęła, wstępując do Unii Europejskiej. To jest niezwykle rozsądny tekst - stwierdziła.
- Akt konfederacji targowickiej był pełen pięknych słów o wolnościach i prawach łamanych przez Konstytucję 3 maja. Jednak był, czym był. Takie samo było zachowanie europosłów Platformy Obywatelskiej.
http://yelita.pl/artykuly/art/lista-europoslow-sankcje
Niemiecka telewizja publiczna wyemitowała reportaż, który pokazuje sytuację w Polsce. Główną postacią jest eurodeputowana Róża Thun. Film, zatytułowany "Polski zamęt. Róża Thun walczy o swój kraj", wyprodukowała niemiecka telewizja publiczna NDR we współpracy z francuskoniemiecką stacją Arte.
Film rozpoczyna się od stwierdzenia, że Polska jest krajem, który odwraca się plecami do Europy Zachodniej. Lektorka opowiada o uczestnikach legalnych, antyrządowych demonstracji, którzy zatrzymywani są przez policję. Ujęcia z miesięcznicy smoleńskiej lektorka komentuje: rozmodlone tłumy podążają za człowiekiem głoszącym, że Polskę otaczają sami wrogowie. Widzimy też narodowe flagi i zakryte twarze na Marszu Niepodległości.
Autorzy filmu poruszają różne wątki, m.in. wycinkę drzew w Puszczy Białowieskiej, reformę sądownictwa i żądania reparacji wojennych. Przytoczone zostały ksenofobiczne cytaty z podręczników szkolnych - "Małżeństwa mieszane często zawodzą. Z Arabami rozpadają się prawie wszystkie". Autorzy pokazali też ujęcia z happeningu narodowców, którzy powiesili na symbolicznych szubienicach fotografie eurodeputowanych PO - w tym Róży Thun.
O demokrację w Polsce walczyliśmy od dekad, a oni (PiS) chcą to wszystko zniszczyć. Jak tak dalej pójdzie, w Polsce nastanie dyktatura (...). Jak się raz zniszczy demokrację i wolność, to nie wiem jak to odbudować (...). Jestem przekonana, że PiS chce wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej - powiedziała Thun w reportażu.
- Podczas II wojny światowej mieliśmy szmalcowników, a dzisiaj mamy Różę von Thun und Hohenstein - oznajmił w rozmowie z niezalezna.pl Ryszard Czarnecki z PiS
Thun "wystąpiła w roli donosicielki na własny kraj". Stwierdził też, że "wcześniej była ambasadorem UE w Polsce, a więc reprezentowała interesy Unii, a potem ruchem konika szachowego przeskoczyła na funkcję europosła z Polski, reprezentującego rzekomo Polskę w Brukseli". - Wydaje się, że cały czas czuje się przedstawicielem UE w Polsce, a nie odwrotnie - stwierdził polityk PiS.
Słowa europosła Ryszarda Czarneckiego mówią że Róża Thun przekroczyła dopuszczalną granicę, że słowa oceny iż to co ona zrobiła, jest niewybaczalne i godne największego potępienia są wprawdzie właściwe, ale nie oddają w pełni moralnej nicości jej działań, nie oddają tego zła które ona nam Polakom wyrządziła.
Pytanie retoryczne, czy w tej sytuacji, kiedy Róża Thun otrzymuje niemałe pieniądze z kasy UE, Polski, po części z Niemiec, a zapewne otrzymała też honorarium od producentów tego paszkwila, głosuje za sankcjami przeciwko Polsce, w tym za zastosowaniem "opcji nuklearnej" - to czy ocena europosła Czarneckiego stanowi dla niej "obrazę"?
Róża Thun zapomniała o tym co wyrządzili nam Polakom Niemcy, jakie zbrodnie ludobójstwa popełnili Niemcy przeciwko Narodowi Polskiemu. Zbrodnie , które nie zostały rozliczone do dnia dzisiejszego.
Róża Thun nie zapomniała chyba o tym, ze w czasach jej politycznej kariery Niemcy prowadzili i prowadzą nadal przeciwko Polsce "wojnę" gospodarczą, informacyjną i polityczną... Pani Róża Thun z pewnością nie zapomniała o tym, że dwóch wysokiej rangą polityków niemieckich w tym Minister Obrony, wypowiedzieli się w sprawie zastosowania środków wykraczających poza te które są przyjęte w UE, w tym środków militarnych wymierzonych przeciwko naszemu państwu i zmierzających do siłowego przejęcia władzy. Dlaczego też europoseł Róża Thun dziwi się, że my Polacy tak reagujemy na słowa wrogości, na konkretne działania wymierzone przeciwko nam? Dlaczego też europoseł Róża Thun dziwi się, że te słowa europosła Ryszarda Czarneckiego skierowane są do polskiej europoseł, która powinna reprezentować nasz interes narodowy.
Czarnecki był wzywany do przeprosin, jednak nie nie zdecydował się na to. W reakcji na jego wypowiedź pięć z siedmiu frakcji Parlamentu Europejskiego zażądało odwołania go z funkcji wiceprzewodniczącego.
Niezależnie od tego Thun zadeklarowała proces wobec Czarneckiego. - Żądam po pierwsze, żeby wyprostował te wstrętne słowa, które publicznie wygłaszał i sam się przyznał do tego, że to nieprawda. Po drugie chcę, aby przekazał pieniądze na organizacje działające na rzecz porozumienia między Polakami a Izraelem - powiedziała na antenie Radia ZET.
W reakcji na słowa Czarneckiego szefowie chadeków, socjalistów, liberałów i zielonych wysłali list do przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Antonio Tajaniego z żądaniem odwołania polityka ze stanowiska wiceprzewodniczącego.
Przewodniczący grup politycznych w Parlamencie Europejskim zdecydują, czy na sesji plenarnej będzie głosowany wniosek o odwołanie z funkcji wiceszefa Europarlamentu Ryszarda Czarneckiego. Domaga się tego pięć frakcji z siedmiu.
Czarnecki sam mówi, że nie żałuje swoich słów. - Jestem polskim politykiem, mam swoje obowiązki, one są dla mnie drogowskazem - powiedział Polskiemu Radiu Ryszard Czarnecki.
Zgodnie z regulaminem, o odwołaniu z funkcji kierowniczej w Parlamencie Europejskim decydują eurodeputowani większością dwóch trzecich głosów.
Jeśli europosłanka PO Róża Thun przeprosi Polaków, znajdę formułę, by jej zadośćuczynić, nie wcześniej - powiedział wiceszef PE Ryszard Czarnecki (PiS). - Broniłem mojego kraju, który był poniewierany i atakowany - podkreślił.
Europoseł PiS Ryszard Czarnecki został w środę odwołany z funkcji wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Decyzja w tej sprawie zapadła większością 447 głosów za przy 196 przeciw.
To konsekwencja konfliktu między politykiem PiS a europosłanką PO Różą Thun. Czarnecki w związku z jej wystąpieniem w krytycznym wobec rządzących filmie francusko-niemieckiej telewizji Arte i słów „jak tak dalej pójdzie nastanie dyktatura” porównał ją do szmalcownika. Liderzy większości frakcji w PE uznali to za przekroczenie czerwonej linii i zawnioskowali o dymisję.
Czarnecki jeszcze przed głosowaniem mówił, jest spokojny, choć zdaje sobie sprawę, że „przeciwnicy Polski” mają większość w PE. „Mam spokojne sumienie, bo swoich obowiązków wobec kraju dopełniłem” – podkreślał.
Głosowanie było tajne. Do odwołania Czarneckiego potrzebna była większość 2/3 głosów (głosy wstrzymujące się nie były brane pod uwagę). Liderzy największych frakcji deklarowali wcześniej, że w miejsce Czarneckiego poprą innego kandydata PiS na stanowisko wiceszefa europarlamentu, którego uzgodni frakcja Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.(PAP)
Od 1981 żona Franza Grafa von Thun und Hohenstein, szanowny małżonek Thun und Hohenstein chowa się w najgłębszym możliwym cieniu. Żadnego życiorysu, żadnego wywiadu, żadnych kuzynów z jakiejkolwiek linii genealogicznej Thun und Hohenstein ale małżonek wywodzi się z czeskiej linii Thun und Hohenstein i co gorsza z tej od kuzyna grafa Felixa Leopolda.
Historia rodziny europosłanki, to w prostej linii zbrodniarze wojennych i to na wysokich stanowiskach. Jeden z nich został powieszony za zbrodnie wojenne w 1946 roku, drugi był współpracownikiem Rudolfa Hessa, który po wojnie uciekł do Ameryki Południowej, a trzeci wysoki oficer Wermachtu dostał się do sowieckiej niewoli, a przeżył tylko dlatego, że zdradził Niemcy i rozpoczął karierę w NKWD.
Róża Von Thum sama przyznaje, że w jej rodzinie rozmawia się wyłącznie po niemiecku lub po angielsku i nigdy nie odczuwała potrzeby nauczenia swoich dzieci języka polskiego.
Roderich Hrabia Thun i Hohenstein 1 maja 1937 r. Thun wstąpił do NSDAP za pośrednictwem Rudolfa Hessa (numer członkowski 5 599 919). Erwein Sigmund von Thun i Hohenstein - niemiecki zbrodniarz. W 1941 roku po ataku na Związek Radziecki, został powołany do rekrutacji z radzieckich jeńców wojennych (głównie ukraińskich nacjonalistów i kozaków). Z tej jednostki ochotniczej zebrał oddziały szturmowe i oddziały sabotażowe. Następnie dowodził kompanią batalionu ukraińskiego "Nightingale" Legionu Ukraińskich Nacjonalistów - Banderowców. Thun-Hohenstein osobiście brał udział w większości misji. Banderowcy z batalionu "Słowik" dopuścili się masakry żydów i ludobójstwa na polskiej ludności cywilnej. Został skazany na śmierć przez radziecki sąd wojskowy. Werdykt został wykonany 12 lutego 1946 r.
Erweinem von Thun und Hohenstein
Oprócz licznych zbrodni wobec polskiej, słowackiej i żydowskiej ludności cywilnej dowodzona przez niego "Die Abwehrgruppe 218" była zaangażowana w aresztowanie i przekazanie niemieckiej służbie bezpieczeństwa /SD/ grup anglo-amerykańskich oficerów łącznikowych, którzy zostali przerzuceni na Słowację w ramach wspólnej operacji brytyjskiego Kierownictwo Operacji Specjalnych SOE (" OPERATION WINDPROOF") i wywiadu amerykańskiego OSS („MISSION DAWES“). Mieli oni wspierać partyzantów słowackich. Angielscy i amerykańscy oficerowie zostali później deportowani do obozu koncentracyjnego Mauthausen, okrutnie torturowani i zamordowani.
Pod koniec wojny von Thun-Hohenstein wpadł w ręce sowieckie. Został skazany na śmierć przez sowiecki sąd wojskowy i powieszony 12 lutego 1946 r.
Erwein Sigmund von Thun i Hohenstein
Sakiewicz powiedział Thun kilka słów prawdy. Europosłanka PO obraziła się i wyszła ze studia
RÓŻA THUN CZERWONA RÓŻA
Patriotyzm Róży Marii Graefin von Thun und Hohenstein ... z pozwem w tle