Krzysztof Jan Skubiszewski (ur. 8 października 1926 w Poznaniu, zm. 8 lutego 2010 w Warszawie) – polityk, profesor nauk prawnych, specjalista w zakresie prawa międzynarodowego, minister spraw zagranicznych w latach 1989–1993. Kawaler Orderu Orła Białego.
Zarejestrowany przez SB jako kontakt służbowo-informacyjny „K”. Później pojawia się w jej dokumentach jako TW „Kosk”. Skubiszewski był cennym źródłem informacji dla SB.
"Krzysztof Skubiszewski był zarejestrowany przez SB jako kontakt służbowo-informacyjny „K”. Później pojawia się w jej dokumentach jako TW „Kosk”. Jak czytamy, bezpieka utrzymywała z nim kontakt operacyjny w latach 1961–1969. Według akt IPN, był cennym źródłem informacji" — pisze w "Gazecie Polskiej" red. Maciej Marosz.
W sierpniu 1963 r. okazjonalne kontakty ze Skubiszewskim zamiast SB przejął wywiad PRL. Jak pisze red. Marosz to "wynika z mikrofilmu o sygnaturze 9669/I. Kapitan SB Zenon Drynda, po rozpatrzeniu materiałów zebranych przez bezpiekę na temat Krzysztofa Skubiszewskiego, syna Ludwika i Ireny (de domo) Leitgeber, wniósł o założenie teczki kontaktu społeczno-informacyjnego (k.s.i.) o pseudonimie 'K.'”
W 1963 byłbył zarejestrowany przez SB jako kontakt służbowo-informacyjny „K”. Później pojawia się w jej dokumentach jako TW „Kosk” zarejestrowany przez SB jako kontakt służbowoinformacyjny „K”. Później pojawia się w jej dokumentach jako TW „Kosk”. „K” wyjeżdżał do Anglii, co po powrocie - zaowocowało pisemnymi informacjami przekazanymi kpt. Dryndzie, a zawierającymi charakterystyki osób pochodzenia polskiego, z którymi k.s.i. zetknął się za granicą. Skubiszewski w notatce dla SB "podał, że osoby te na stałe przebywają w Londynie i odwiedzają Polskę. Z kolei informacjami dotyczącymi polskich stypendystów uzyskanymi również od Skubiszewskiego zainteresował się wydział IX wywiadu PRL."
Skubiszewskiego nie interesuje w jaki sposób są wykorzystywane informacje, które przekazuje.
"Późniejsze doniesienie k.s.i z roku 1963" — pisze red. Marosz — "zawiera uzupełnienie informacji dotyczących rodziny k.s.i. przebywającej za granicą. Chodziło m.in. o Bolesława Leitgebera – jego wuja, który służył w dyplomacji II RP za czasów ministra Becka oraz w wojennym rządzie gen. Sikorskiego. Notatka wspomina też o kuzynie matki, Witoldzie Leitgeberze – dziennikarzu radia BBC – i innych krewnych z emigracji. "K” wskazał, którzy z nich przyjeżdżają do Polski. SB podjęła potem działanie, by wykorzystać dane dotyczące dziennikarza."
"K" prosił też, aby zwolnić go z opracowywania na piśmie informacji takich, jak o Witoldzie Leitgeberze, gdy nie ma stuprocentowej pewności co do postawy politycznej i działalności danej osoby – odnotował esbek. „Takie informacje woli przekazywać ustnie. Natomiast pełne informacje chętnie nadal przekazywał będzie SB w formie pisemnej” – zapisał oficer wywiadu. Dodał, że rozmówca „aparat nasz traktuje poważnie i nie interesuje go, w jaki sposób są wykorzystywane informacje, które przekazuje"
Skubiszewski oświadcza, że dla celów SB nawiąże kontakt z Polonią
"K" wyjaśnił, że wówczas unikał kontaktów z Polonią, ponieważ "ludzie ci nie cieszą się najlepszą opinią i kontakty z nimi mogą być nie właściwie widziane przez władze w kraju. Oświadcza jednak, że o ile to jest nam potrzebne może podjąć starania wejścia w to środowisko".
Skubiszewski o działaczach organizacji takich jak Komitet Wolnej Europy: "To są przecież łotry".
Przy omawianiu zadań wyjazdowych "K" wyraził swą niechęć do kontaktów z ludźmi działającymi w organizacjach takich jak Komitet Wolnej Europy. "To są przecież łotry, dyskusje z nimi przeważnie nie należą do przyjemnych, ponadto mam pewne wątpliwości, czy kiedyś w przyszłości tu w kraju nie wzięliby mi za złe kontaktów z tymi organizacjami" – powiedział według Babińskiego "K".
Na kogo Skubiszewski donosił SB
Zdaniem red. Marosza z zachowanych akt wynika, że: "po powrocie z USA w 1964 r. „K” dostarczył SB opracowania, w których opisał działalność ośrodków m.in. zajmujących się tematyką Europy Środkowo-Wschodniej oraz badaniami dotyczącymi komunizmu. "K" sporządził m.in. charakterystykę prof. Zbigniewa Brzezińskiego pełniącego funkcję dyrektora Instytutu Badań nad Sprawami Komunizmu. Opisał również działalność prof. Jana Karskiego, wykładającego na Uniwersytecie Georgetown w Waszyngtonie i prof. Ludwika Krzyżanowskiego, twórcy kwartalnika 'The Polish Review', wykładowcy języka polskiego na nowojorskim uniwersytecie."
W latach 1981–1984 wchodził w skład Prymasowskiej Rady Społecznej, a w okresie 1986–1989 był członkiem Rady Konsultacyjnej przy Przewodniczącym Rady Państwa PRL, Wojciechu Jaruzelskim. Działał w „Solidarności” oraz w Wielkopolskim Klubie Politycznym „Ład i Wolność”.
13 września 1989 został powołany na stanowisko ministra spraw zagranicznych w gabinecie Tadeusza Mazowieckiego. Utrzymał tę tekę w kolejnych gabinetach – Jana K. Bieleckiego, Jana Olszewskiego i Hanny Suchockiej (do 25 października 1993).
Jak ważne było budowanie wizerunku Polski w tzw. okresie transformacji w Polsce, nie trzeba nikogo przekonywać.
Dlatego też Ministerstwo Spraw Zagranicznych powinno zadbać o ten wizerunek, ale… niestety, nie zadbało.
- Okazało się, że Skubiszewski to zagorzały antypolski minister spraw zagranicznych III Rzeczpospolitej. Pyszałkowaty, brutalny w stosunkach z podwładnymi, jednocześnie posłuszny i uległy „szarej eminencji” – Geremkowi.
- W czasach „jaruzelszczyzny” był członkiem Rady Konsultacyjnej.
- Tajny współpracownik SB.
- Swoje działania całkowicie podporządkował Obywatelskiemu Komitetowi Porozumiewawczemu, dowodzonemu przez L. Wałęsę. Jako pseudo-dyplomata, był nieudolny, ślamazarny, tchórzliwy.
Żydokomuniści skutecznie wykorzystali jego agenturalną przeszłość w swoich rozgrywkach, w których Skubiszewski był tylko posłusznym pionkiem.
W roku 1996 pełnił funkcję przewodniczącego Rady Polityki Zagranicznej.
- Hołdował przeświadczeniu, iż najważniejszym zagrożeniem dla Polski w świecie są: „(…) pewne tendencje nacjonalistyczne, które są obecnie w niektórych polskich partiach politycznych z pewną ksenofobią, z wątpliwościami w sprawie członkostwa Polski w Unii Europejskiej”.
Natomiast jako szef polskiej (?) dyplomacji, wsławił się haniebnym działaniem, dążącym do podpisania umowy z Sowietami o pozostawieniu sowieckich baz szpiegowsko-wojskowych, jednakże skutecznie zablokowanym przez Jana Olszewskiego.
- Drugim „wybrykiem” dotyczącym polityki wschodniej było przeciwstawienie się projektowi pilnego wprowadzenia wiz dla zalewających wtedy Polskę setek tysięcy obywateli Rosji.
To gwałtownie stymulowało zalewem tandetnych towarów, masowy przemyt alkoholu, tranzyt narkotyków i broni. Rozwinęła się przestępczość zorganizowana, która zaowocowała rozbojami, kradzieżami samochodów, morderstwami na zlecenie, wymuszaniem haraczu w nie spotykanej dotąd skali.
Za kadencji Skubiszewskiego rozpoczęła się potężna inwazja Żydów na polskie placówki dyplomatyczne w znaczących państwach świata.
- Nominowani ambasadorowie i konsulowie generalni mieli za nic interesy Polonii i promocję Polski w świecie, albowiem zajęci byli realizowaniem żądań światowej diaspory żydowskiej.
- Dlatego też Skubiszewski przygotował pospiesznie wizytę Wałęsy w Izraelu, gdy ten objął urząd prezydenta.
Z reguły nowa głowa państwa najpierw składa wizytę w krajach ościennych i znaczących krajach Europy. Tak nakazuje elementarna zasada, obowiązująca w stosunkach dyplomatycznych, która dla Skubiszewskiego była obca. I co wówczas działo się w Izraelu?
- Otóż ówczesny premier Izraela – Icchak Szamir „wygarnął” Wałęsie i oskarżył Polaków o współudział z Niemcami hitlerowskimi w zgotowaniu holokaustu Żydów i tworzeniu obozów koncentracyjnych.
- Szamir, to ten sam żydowski szowinista, który w roku 1989 oznajmił światu, że „Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki”.
Wówczas Wałęsa „sprowadzony do parteru”, płaczliwym głosem przepraszał Żydów za „popełnione winy” Polaków w czasie II wojny światowej w stosunku do „narodu wybranego”. Zatem trafne będzie określenie, że Skubiszewski to drugi szef izraelskiej dyplomacji.
Dzięki Skubiszewskiemu polski przemysł zbrojeniowy poniósł ogromne straty, gdy ten dbając o interesy lobby żydowskiego w Izraelu i USA, wywarł presję na Wałęsę, by ten wstrzymał eksport polskich czołgów do krajów arabskich.
Natomiast Czesi, pod wodzą Vaclava Havla – co prawda Żyda, ale bardzo utożsamiającego się z narodem czeskim – wyparli Polskę z rynku arabskiego i opanowali ten sektor, mimo początkowego sprzeciwu Izraela i USA.
- Skubiszewski w porozumieniu z Geremkiem wyraził zgodę na tranzyt przez Polskę dziesiątków tysięcy Żydów rosyjskich na Zachód i do Izraela.
- Tak zadbał o interesy „swoich” mocodawców, że kilka tysięcy żydowskich imigrantów osiedliło się na stałe na terenie Polski.
Podobnie jak Wałęsa, Skubiszewski był megalomanem. Uważał on, że zasługi dla polityki zagranicznej (zapewne polityki zagranicznej Izraela!) ma tak ogromne, iż śmiało może kandydować na stanowisko sekretarza generalnego ONZ.
Tak zapatrzony w siebie, pozwolił sobie na świadome okłamanie społeczeństwa, jakoby był jedynym z głównych kandydatów na to stanowisko.
W rzeczywistości było 14 kandydatów. Okazało się, że wyniosły Skubiszewski we wstępnej weryfikacji uplasował się na 10 miejscu.
- Nie potrafił przełknąć tej porażki, jak prawdziwy mężczyzna, więc zachowując się jak hipokryta i prostak, wysłał do sekretarza generalnego ONZ pismo, w którym poinformował, iż ubolewając, wycofuje swoją kandydaturę z powodu pełnienia jakże ważnych funkcji państwowych.
Ale to jeszcze nie koniec jego zapędów na światowe i europejskie salony. Otóż z uporem megalomana zabiegał o stanowisko sędziego Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości.
- W głosowaniu w Radzie Bezpieczeństwa nie uzyskał ani jednego głosu,
- natomiast w głosowaniu Zgromadzenia Ogólnego ONZ, na 180 głosujących uzyskał poparcie dziesięciu.
Jak niskimi pobudkami kierował się Skubiszewski przy ubieganiu się o tę funkcję, niech świadczą jego słowa: „Bardzo poważne środowiska zagraniczne chciały mego wejścia do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości. Byłem zmuszony do zrezygnowania z tej fuchy, tracąc 12 tysięcy dolarów miesięcznie, zwolnionych od podatku, a jeszcze 6 tysięcy przyszłej emerytury”.
Tak wyrażona małostkowość i egoizm zdeklasowała jego do reszty, jako polityka.
Po odejściu z rządu został przewodniczącym Trybunału Rozjemczego USA - Iran oraz sędzią ad hoc Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze.
Zmarł 8 lutego 2010 po krótkiej chorobie związanej z kontuzją stawu biodrowego.
RFN uznała zachodnią granicą Polski, ale w każdej chwili niemiecki trybunał konstytucyjny może to uznać za sprzeczne z niemiecką konstytucją” – przekonuje Janusz Korwin-Mikke.
“Jeszcze w sprawie Niemiec. Formalnie jesteśmy nadal w stanie wojny (!!) – obowiązuje jedynie rozejm z Poczdamu. RFN uznała zachodnią granicą Polski – ale w każdej chwili niemiecki trybunał konstytucyjny może to uznać za sprzeczne z niemiecką konstytucją” – tłumaczy Korwin-Mikke na swoim koncie na Facebooku.
“Śp. Małgorzasta Thatcherowa dwukrotnie przypominała mi, że chciała (do czego miała prawo!!) zavetować zjednoczenie Niemiec – jeśli Niemcy nie podpiszą traktatu pokojowego. Ustąpiła, bo prosił Ją o to… śp. Krzysztof Skubiszewski (agent ps. “Kosk” – przypuszczalnie przez Niemców szantażowany ujawnieniem, że był TW – i homosiem), ówczesny “polski” minister SZ” – przypomina Korwin Mikke.
“Jeśli ktoś twierdzi, że podpisanie traktatu pokojowego to “czysta formalność, po co się czepiać…” to niech odpowie na pytanie. DLACZEGO W TAKIM RAZIE RFN KATEGORYCZNIE ODMAWIA DOPEŁNIENIA TEJ DROBNEJ FORMALNOŚCI?” – pyta lider partii KORWiN.