
Piechocki to prezes i współwłaściciel notowanej na giełdzie grupy telekomunikacyjnej MNI. Z polityką był jednak związany już od lat 90. Należał do grona najbardziej zaufanych ludzi SLDowskiego polityka Wiesława Kaczmarka. Gdy pełnił on funkcję ministra przekształceń własnościowych, a potem ministra skarbu, Piechocki był jego doradcą.

Jako urzędnik państwowy uczestniczył w największych polskich prywatyzacjach, m.in. przemysłu tytoniowego. Jego rola przy niektórych transakcjach wzbudziła poważne wątpliwości Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach i Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Śledczy postawili mu wraz z m.in. gen. Gromosławem Czempińskim, byłym szefem Urzędu Ochrony Państwa, i Michałem Tomczakiem, znanym warszawskim adwokatem, zarzuty prania brudnych pieniędzy i korupcji przy prywatyzacji m.in. STOEN i PLL LOT.

Na konta spółek związanych z Piechockim miała bowiem trafić część pieniędzy przekazanych firmom doradczym przez niemiecki koncern RWE (nabył STOEN w 2002 r.) i szwajcarski holding Sair Group (nabywcy w 1999 r. 25 proc. akcji PLL LOT). Według katowickich śledczych były to ukryte łapówki za zakończenie sukcesem transakcji prywatyzacyjnych.
Piechocki przekonuje, że jest niewinny. Z nieoficjalnych informacji „GPC” wynika, że akt oskarżenia przeciwko Piechockiemu ma trafić do sądu pod koniec roku.
Co udało się na temat biznesmena zgromadzić katowickim śledczym? Z akt śledztwa wiadomo, że Piechocki przez lata robił interesy m.in. z gangsterem Piotrem Baczkowskim pseudonim „Łapa”. Obecnie jest on poszukiwany listem gończym. Na początku 2011 r. zapadł się bowiem pod ziemię. W 2001 r. Baczkowski został skazany za wyłudzenie kilkunastu milionów marek niemieckich z banku BGŻ. Z kolei dziesięć lat później sąd uznał go za winnego kierowania zorganizowaną grupą przestępczą wyłudzającą na terenie Krakowa pożydowskie kamienice.
Biznesmen Andrzej Piechocki, doradca Wiesława Kaczmarka, SLD-owskiego ministra skarbu, podejrzany o pranie brudnych pieniędzy i korupcję przy najważniejszych polskich prywatyzacjach, chciał ubiegac się o mandat senatora z Mazowsza.
Andrzej Piechocki zrezygnował z funkcji prezesa MNI - poinformowało w giełdowym komunikacie MNI.
Jak podała spółka umotywował decyzję brakiem przekonania akcjonariuszy do słuszności strategii przyjętej przez MNI.
To o tyle interesujące wyjaśnienie, że Andrzej Piechocki jest głównym akcjonariuszem giełdowej spółki. Przynajmniej według danych GPW, kontroluje w sumie około 26,6 proc. akcji firmy, a sama spółka kolejne 13 proc. akcji własnych. Jedynym podmiotem, który posiada ponad 5 proc. walorów MNI jest NN OFE.
Ponadto warto zauważyć, że Andrzej Piechocki ogłosił decyzję o rezygnacji z kierowania MNI w chwili, gdy kurs akcji spółki sięga 16 groszy po spadku z 90 groszy w lutym 2016 r., a na 21 lutego zwołano walne zgromadzenie mające decydować o wyrażeniu zgody na nabycie przez spółkę akcji własnych, umorzenie 9 akcji własnych, obniżenie kapitału zakładowego i ostatecznie scalenie akcji w stosunku 10:1.
MNI przez ostatnie 2-3 lata przekonywało w komunikatach giełdowych, że wycofuje się z biznesu telekomunikacyjnego. Dokonało szeregu operacji przy współudziale niegdyś zależnego od siebie Hyperiona, udziałowca Małopolskiej Sieci Szerokopasmowej, zmniejszając w nim zaangażowanie i przekazując mu sieci telekomunikacyjne z portfela.
Niedawno ogłosiło jednak, że w wyniku nie dojścia do skutku czynności z 2015 r. ponownie ma ponad 20,6 proc. głosów na walnym zgromadzeniu Hyperiona.
MSS budowała w ostatnich latach regionalną sieć szerokopasmową przy udziale środków unijnych. Województwo ma zastrzeżenia do realizacji projektów i nie wypłaciło MSS całej dotacji, zażądało wręcz zwrotu części kwoty.
Piotr Majchrzak, który poprzez spółkę Vogebue kupił spory pakiet Hyperiona i był prezesem tej spółki – zrezygnował z funkcji.
Piechocki był w latach 1993-2002 związany z Ministerstwem Skarbu, Ministerstwem Przekształceń Własnościowych oraz Ministerstwem Gospodarki jako doradca i radca ministra. Według katowickiej prokuratury miał być zamieszany w korupcję przy kilku prywatyzacjach, m.in. PLL LOT oraz STOEN, wyprowadzanie środków z prywatnych firm i przelewanie ich na konta zagranicznych firm oraz pranie brudnych pieniędzy pochodzących z przestępstw, które dokonywane było poprzez szereg skomplikowanych operacji finansowych w kraju i za granicą.
Piechocki ma w tej sprawie status osoby podejrzanej.
Pod koniec 2011 r. prokurator zastosował wobec Piechockiego poręczenie majątkowe na 3 mln zł oraz zakaz opuszczania kraju, połączony z zatrzymaniem paszportu. Po kilku miesiącach Piechocki starał się o zgodę na jednorazowy wyjazd za granicę, a gdy prokurator odmówił, obrońca Piechockiego złożył zażalenie do sądu w Katowicach. Sąd je jednak oddalił, a w tym samym czasie prokurator podniósł zabezpieczenie majątkowe do 5,5 mln zł. Piechocki ponownie złożył zażalenie - tym razem na wysokość zabezpieczenia majątkowego - ale Sąd Rejonowy w Katowicach ponownie go nie uwzględnił.
W czerwcu 2012 r. Piechocki złożył skargę do Trybunału Konstytucyjnego. Skarżył się na to, że - na podstawie obecnych przepisów kodeksu postępowania karnego - nie mógł wziąć udziału w posiedzeniach sądu, gdy ten rozpatrywał jego zażalenia. To - jak twierdził - naruszyło jego prawa do obrony oraz do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy przez sąd.

W obronie Piechockiego stanęła też marszałek Sejmu Ewa Kopacz oraz rzecznik praw obywatelskich Irena Lipowicz. W stanowisku przesłanym do TK obie zwróciły uwagę na to, że na podstawie obecnych przepisów sąd może powiadomić oskarżonego o terminie i miejscu posiedzenia sądu, ale nie musi - decyzja należy wyłącznie do sądu.
Inne zdanie w tej sprawie zajął prokurator generalny - uznał, że skarga Piechockiego była niedopuszczalna.
Podobnie stwierdził Trybunał Konstytucyjny, gdy kilka dni temu, na posiedzeniu niejawnym, rozpatrywał skargę Piechockiego. Uznał, że skarga była niedopuszczalna z powodów formalnych. Zdanie odrębne od postanowienia TK zgłosił sędzia Wojciech Hermeliński. Jego zdaniem Trybunał nie powinien umarzać postępowania w tej sprawie, tylko wydać wyrok.
Wcześniej Trybunał nie uwzględnił również wniosku Piechockiego o wstrzymanie wykonania postanowienia prokuratury o zabezpieczeniu majątkowym. Piechocki argumentował, że 5,5- milionowe zabezpieczenie "może wywołać rażące i nieodwracalne skutki w jego majątku osobistym", a także uszczerbek w majątku firm, których akcje zostały objęte tym zabezpieczeniem.
Piechocki jest od 5 stycznia 2011 r. prezesem zarządu MNI S.A. - spółki notowanej na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. W listopadzie 2011 r. oświadczył w telewizji TVN CNBC, że nie chce, by mówiono o nim "Andrzej P.", tylko by podawano pełne nazwisko.