Marek Władysław Papała (ur. 4 września 1959 w Pruchniku, zm. 25 czerwca 1998 w Warszawie) – polski oficer Milicji Obywatelskiej i Policji, od 3 stycznia 1997 roku do 29 stycznia 1998 roku komendant główny Policji. Ofiara mordu politycznego II RP.
Szkołę podstawową ukończył w rodzinnym Pruchniku. W 1978 roku został absolwentem I Liceum Ogólnokształcące im. Mikołaja Kopernika w Jarosławiu. Po nie dostaniu się na studia na lubelskim UMCS, wstąpił do Milicji Obywatelskiej (służba zastępcza za wojsko – szkolenie unitarne w Kędzierzynie-Koźlu, a później ZOMO w Krakowie). W 1980 roku został przyjęty, a w 1983 roku ukończył Wyższą Szkołę Oficerską Milicji Obywatelskiej w Szczytnie. W 1985 roku ukończył Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego. W 1986 roku ukończył studia podyplomowe w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Olsztynie. W 1990 roku uzyskał stopnień doktora nauk prawnych na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego. Po uzyskaniu magisterium pracował i wykładał w Wyższej Szkole Oficerskiej.
Generał Marek Papała, szef policji zginął 25 czerwca 1998 roku, gdy wysiadał ze swojego samochodu. Został zastrzelony z bliskiej odległości, a okoliczności zdarzenia przypominały egzekucję. Pomimo ciągnącego się latami śledztwa cały czas mnożą się hipotezy dotyczące zleceniodawców zabójstwa.
Jak pisała na łamach „Gazety Polskiej” dziennikarka śledcza Dorota Kania, generał Papała zginął od strzału w głowę, gdy wysiadał z samochodu. Policja ustaliła, że otworzył drzwi auta i zdążył postawić na ziemi lewą nogę. Wtedy właśnie podszedł do niego mężczyzna w wieku ok. 20–22 lat, który przez chwile rozmawiał Papałą. Gdy ten odwrócił głowę, z bliskiej odległości padł strzał prosto w czoło. Zdeformowany pocisk utkwił w oparciu fotela – znalazła go policja podczas oględzin samochodu, podobnie jak zdeformowany odcisk palca znajdujący się na szybie auta. Po latach okazało się, że odcisk należy do współpracującego z grupą pruszkowską Igora M. ps. Patyk, który w czerwcu 1998 roku miał 23 lata. Na uciekającego z miejsca zbrodni młodego mężczyznę wskazują też świadkowie. Jeden z nich zeznał też, że przed godz. 22 (wtedy właśnie został zastrzelony generał) słyszał krzyk mężczyzny „Jedzie, biegnij”. Policjanci w trakcie śledztwa potwierdzili, że wcześniej samochód Marka Papały był obserwowany.
Co ciekawe, analizy kryminalistyczne potwierdziły, że sposób oddania strzału wskazuje na to, że sprawca działał z premedytacją i przewidywał, że odda strzał z bliska.
Sprawę zabójstwa generała Marka Papały przez jedenaście lat prowadziła Prokuratura Apelacyjna w Warszawie. W tym czasie zarzut podżegania do zabójstwa usłyszał Edward Mazur, polonijny biznesmen (jego nazwisko przewija się w aferze FOZZ), którego ekstradycji odmówiły USA. Nazwisko Edwarda Mazura od początku pojawiało się w śledztwie w sprawie zabójstwa Papały. Był jedną z ostatnich osób, które widziały go żywego. Wieczorem 25 czerwca 1998 r. w mieszkaniu Józefa Sasina, byłego wysokiego rangą funkcjonariusza Służby Bezpieczeństwa i absolwenta specjalnych kursów KGB w Moskwie, odbyła się kolacja, w której uczestniczył Edward Mazur, Marek Papała, Jan Bisztyga, ówczesny doradca SLD, i Hipolit Starszak, funkcjonariusz SB, były szef Biura Śledczego MSW i zastępca prokuratora generalnego w latach 80., podobnie jak Sasin absolwent specjalnych kursów KGB. Po 1989 r. został on prezesem spółki URMA wydającej skandalizujący tygodnik „Nie”.
W kwietniu ubiegłego roku Prokuratura Apelacyjna w Łodzi poinformowała o nowych ustaleniach i zwrocie w sprawie zabójstwa Marka Papały. Według jej ustaleń - do zabójstwa szefa policji doszło w wyniku napadu rabunkowego z użyciem broni palnej, a sprawcy zamierzali ukraść samochód Daewoo Espero należący do gen. Papały.
- Prokuratorzy z Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi i policjanci ze specjalnej grupy operacyjnoprocesowej z Komendy Głównej Policji, po wielu miesiącach ponownej analizy zabójstwa generała Papały, zatrzymali pięć osób mogących mieć związek z tą sprawą. Zgromadzony materiał dowodowy pozwolił na przedstawienie zarzutów bezpośrednim uczestnikom zdarzenia – czytamy w opisie filmu z materiałów operacyjnych policji.
Zeznający przed sądem podejrzani z grupy „Patyka” zgodnie twierdzili, że grupa zajmowała się kradzieżą aut luksusowych, a podczas tych kradzieży nie posługiwano się broni, ponieważ „do kradzieży samochodów jest ona zbędna, przeszkadza raczej, a nie pomaga”. Mariusz M., któremu podobnie jak „Patykowi” postawiono zarzut zabójstwa gen. Papały zeznał, że już w lutym 2011 r. policja miała proponować mu, żeby został świadkiem koronnym w sprawie.
Niezwykle sceptycznie do lansowanej przez prokuraturę wersji wydarzeń podchodzi także dziennikarz śledczy Jerzy Jachowicz, który w rozmowie z portalem niezalezna.pl wielokrotnie podważał najnowsze „rewelacje” śledczych ws. zabójstwa szefa policji.
- Po pierwsze nie zdarzyło się w Polsce, żeby wcześniej bądź później jakiś złodziej samochodu zabił właściciela po to, żeby zdobyć samochód. Po wtóre grupa „Patyka” była jedną z najbardziej profesjonalnych grup zawodowych złodziei w Polsce. Interesowały ich tylko i wyłącznie auta drogich, luksusowych marek, które albo kradli na zamówienie (włącznie z podaniem koloru auta), albo na błyskawiczny eksport przez granicę na Wschód. Drugą grupą samochodów, które miały wysoką cenę i które były w kręgu ich zainteresowań, były zachodnie samochody terenowe. Żeby chcieć ukraść samochód Daewoo Espero, musiałby on być wypakowany jakimiś drogocennymi łupami, diamentami, brylantami albo musiałyby być tam przewożone narkotyki ukryte gdzieś w specjalnych schowkach. Oczywiście wiemy, że nic takiego nie miało miejsca, więc próba ukradzenia Daewoo Espero jest po prostu absurdalna. Ale załóżmy że tak było, że jakiś „niedoważony” członek tej grupy - co też wydaje się mało prawdopodobne, bo to przecież działo się pod okiem szefa tego gangu, czyli „Patyka” - dokonuje tej próby i gen. Marek Papała ginie. Co się wtedy dzieje? Wówczas rządcy gangsterscy Mokotowa szybko ustalają swoimi kanałami - a robią to dosłownie w ciągu kilkunastu godzin - kto dokonał tej zbrodni, kto był tak „tragicznie głupi”, że dokonał takiego czynu. Taka informacja szybko zostaje przekazana policji, ponieważ ludzie z „Miasta” wiedzą o tym, że teraz, po zabójstwie tak wysokiego funkcjonariusza policji, śledczy będą „czesali” dokładnie nie tylko całą dzielnicę, ale całą Warszawę, całą Polskę. Będą penetrowali i dobierali się do skóry całemu światu przestępczemu w Polsce, poszukując zabójcy, a przy tej okazji wpadną na tropy wielu nierozwiązanych dotąd spraw i zakłócą podziemne interesy. Gdyby tej zbrodni dokonał jakiś wielki herszt „Pruszkowa”, być może jakiś strach przed zemstą jego i jego kumpli mógłby wstrzymać przekazanie takiej informacji policji, ale „Patyk” to była płotka. To był człowiek, który miał smykałkę do kradzieży samochodów, ale opłacał taki sam haracz „Pruszkowowi”, jaki płacili restauratorzy i właściciele agencji towarzyskich. Od każdego samochodu musiał odprowadzić haracz. Nikt nie oszczędzałby „Patyka” przed wydaniem go policji - tłumaczył w rozmowie z portalem niezalezna.pl Jerzy Jachowicz.
Generał Marek Papała został zamordowany 25 czerwca 1998 roku ok. godz. 22 przed swoim blokiem przy ul. Rzymowskiego na warszawskim Służewcu. Były komendant główny policji został zastrzelony obok swojego samochodu marki daewoo espero. O zabicie byłego szefa policji podejrzewano dwóch płatnych zabójców - Ryszarda B. i Ryszarda N.. Pojawiał się także wątek przypadkowego postrzału podczas próby kradzieży auta - miał w nim uczestniczyć złodziej Igor Ł. ps. "Patyk", późniejszy świadek koronny.
Za zleceniem zabójstwa gen. Papały mieli stać m.in. polonijny biznesmen Edward Mazur i szefowie grupy pruszkowskiej - Andrzej K. "Pershing" oraz Andrzej Z. "Słowik". Żadnemu z nich nie udowodniono udziału w tym przestępstwie.
Dziennikarze śledczy analizujący sprawę doszukiwali się też motywów zbrodni w wiedzy, jaką były szef policji posiadał o nielegalnych interesach na styku polityki, biznesu i świata przestępczego po Okrągłym Stole.