Serwis poświęcony elitom politycznym w Polsce po 1989 roku (Okrągły Stół)
Jerzy Milewski
Jerzy Milewski

Jerzy Milewski (ur. 27 marca 1935 w Łopuchówku koło Murowanej Gośliny, zm. 11 lutego 1997 w Warszawie) – fizyk, polityk, urzędnik państwowy, działacz tzw. konstruktywnej opozycji. Konfident SB – TW Franciszek.

W okresie PRL był przez pewien okres członkiem SD. Od 1980 działał w „Solidarności”. W 1981 pełnił funkcję sekretarza Sieci Organizacji Zakładowych NSZZ „S” Wiodących Zakładów Pracy, zajmującej się przygotowaniem ustawy o samorządzie pracowniczym. Był delegatem na I KZD i członkiem zarządu Regionu Gdańskiego związku.

Przed wprowadzeniem stanu wojennego wraz z delegacją „Solidarności” wyjechał do Nowego Jorku.

Od 1982 do 1991 kierował Biurem Koordynacyjnym NSZZ „S” w Brukseli.

Tajny współpracownik Służby Bezpieczeństwa PRL – TW Franiciszek.

.Maszyny drukarskie wysyłane do solidarnościowego podziemia miały nadajnik umożłiwiający SB lokalizację tajnych drukarni. Jednocześnie tym kanałem SB sprowadzała sprzęt elektroniczny objęty embargiem.

Zagraniczna pomoc dla „Solidarności”, jaka przechodziła m.in. przez monitorowane 24 godziny na dobę przez SB Międzynarodowe Biuro Solidarności w Brukseli, kierowane przez Tajnego Współpracownika SB Jerzego Milewskiego nigdy nie została oficjalnie rozliczona, chociaż oczywiście SB musiała wiedzieć, kto ile dostał i gdzie schował szmal. Oczywiście dla wszystkich nie starczyło i dlatego jedni jakoś potem zmarnieli, podczas gdy drudzy zaczęli, jak to się mówi, „rosnąć wraz z krajem”.

Po powrocie do Polski w styczniu 1991 objął stanowisko szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego, od listopada tego roku był ministrem stanu w kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy(TW Bolek).

Od listopada 1993 zajmował stanowisko sekretarza stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej. W czerwcu 1994 odszedł ze stanowiska szefa BBN. Po dymisji ministra Piotra Kołodziejczyka (w listopadzie 1994) do czasu powołania Zbigniewa Okońskiego (w marcu 1995) pełnił obowiązki ministra obrony narodowej.

Po wyborach prezydenckich w 1995 i wyborze Aleksandra Kwaśniewskiego (TW Alek) powrócił do pracy w Kancelarii Prezydenta na stanowisku szefa BBN.

Był przewodniczącym rady nadzorczej Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych.

Na początku lat dziewięćdziesiątych oficyna BGW wydała książka pt. „Generał Kiszczak mówi prawie wszystko”. Główny milicjant PRL-u chwali się w niej, że brukselskie biuro Solidarności od pierwszego do ostatniego dnia swojego istnienia było narzędziem Służby Bezpieczeństwa. Właśnie do brukselskiego biura Solidarności napływał z całego wolnego świata sprzęt poligraficzny, który potem przemycany był do Polski i trafiał do podziemia. Kiszczak ujawnił, że jego agenci w każdym kierowanym do podziemia sprzęcie montowali mikronadajnik – niemożliwy do wykrycia przez konspiratorów a emitujący impulsy radiowe, umożliwiające precyzyjne zlokalizowanie, w którym miejscu tak „zainfekowany” sprzęt się znajduje. Wszyscy kontaktujący się ze strukturami zaopatrzonymi przez Brukselę – byli więc dla SB widoczni „jak na patelni”.

Okazało się, że Kiszczak nie tylko w tym przypadku nie kłamał, ale przyznawał się tylko do części swojego sukcesu. Biuro brukselskie nie tylko wysyłało sprzęt, umożliwiający rozpracowywanie opozycji, ale także realizowało płynące z kraju zamówienia. Jak się okazało – w dużej mierze były to zamówienia składane przez SB.

Liczni amerykańscy i zachodnioeuropejscy ofiarodawcy, do placówki kierowanej w Brukseli przez Jerzego Milewskiego, kierowali m.in. najnowocześniejsze urządzenia łączności elektronicznej. Także takie, które były objęte wydanym przez zachodnie rządy zakazem eksportu. Zakazem dyktowanym troską o to, by nowatorskie technologie nie służyły Armii Czerwonej i innym siłom Układu Warszawskiego. Ofiarodawcy byli oczywiście przekonani, że pomagają Solidarności. Skutkiem tego, że Jerzy Milewski i przynajmniej część jego współpracowników była agentami PRL-owskich służb specjalnych, te często nadzwyczajne dary trafiały do rąk - prześladowców Solidarności. A bardzo możliwe, że także do rąk ich sowieckich towarzyszy.

A jak się potoczyły losy szefa brukselskiego biura Solidarności po przełomowym roku 1989? Ten jeden z najbardziej zasłużonych w umacnianiu sowieckiego panowania i zwalczaniu podziemnej Solidarności - w kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy a potem Aleksandra Kwaśniewskiego pełnił funkcję szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego…

W latach 1982-1991 Biurem Koordynacyjnym NSZZ "Solidarność" w Brukseli kierował Jerzy Milewski, jako tajny współpracownik SB o pseudonimie „Franciszek”. To przez jego ręce wędrowały pieniądze przeznaczone dla polskiej opozycji. Czy nie zastanawia fakt, że to właśnie ten człowiek był później szefem BBN i ministrem stanu w kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy? Co spowodowało, że po wyborach prezydenckich w 2005 roku Aleksander Kwaśniewski ponownie zatrudnił Milewskiego w swojej kancelarii i uczynił go ponownie szefem BBN?

Czyżby wiedza Milewskiego o tym gdzie podziały się miliony była tym zwornikiem łączącym na śmierć i życie, sierp i młot ze styropianem?

Przypomnijmy sobie słowa sprzed wielu lat pani Ireny Lasoty z Komitetu Poparcia Solidarności w Nowym Jorku:

„Uważam, że nikt nie zrobiłby gorszej roboty w Brukseli. Gdyby okazało się, że wynikało to nie tylko z niekompetencji Jerzego Milewskiego, sprawa byłaby bardzo poważna. Dotyczyłaby świadomej dekonspiracji struktur podziemnych. Trzeba pamiętać, że Biuro Brukselskie posiadało więcej informacji na temat konspiracyjnej Solidarności niż ktokolwiek, nawet w Polsce.”

O tym, jaka wielka tajemnica kryje się za geszeftem 1989 roku świadczy również news, jaki ukazał się w styczniu 2009 roku we włoskim dzienniku „La Repubblica”.

Oto w udzielonej „La Repubblice” wypowiedzi, Francesco Pazienza, były szef włoskiego wywiadu wojskowego stwierdził, że w kwietniu 1981 roku wysłano z Włoch dla polskiej "Solidarności" cztery miliony dolarów w złocie. Gdzie się ono podziało?