Tomasz Jastrun [Agatsztajn] (ur. 15 września 1950 w Warszawie) - poeta, prozaik, eseista, reporter i krytyk literacki.
Syn poety Mieczysława Jastruna [Mojsze Agatsztajn] i poetki Mieczysławy Buczkówny.
Jest dyslektykiem.
Był stałym felietonistą paryskiej "Kultury", gdzie publikował pod pseudonimami Witold Charłamp i Smecz. Na jej łamach, pod pseudonimem Smecz, rozpoczął serię felietonów "Z ukosa", które następnie kontynuował w "Rzeczpospolitej" i "Newsweeku" (od czerwca 2007). Pracował także w redakcji "Tygodnika Kulturalnego". Współpracował z Twoim Stylem (felietony "Notatnik erotyczny"). Obecnie (marzec 2009) pracuje w redakcji "Zwierciadła", gdzie publikuje felietony "Czułym okiem" oraz współpracuje z tygodnikiem "Newsweek".
Należał do "Solidarności". Redagował w drugim obiegu pismo literackie "Wezwanie" (1982-1988). W latach 1990-1994 był dyrektorem Instytutu Polskiego w Sztokholmie oraz attache kulturalnym w Szwecji, dzięki "wyjęciu go" z notesu minister kultury Izabelli Cywińskiej. Jest członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.
Jest jednym z inicjatorów protestu przeciwko budowie w Warszawie pomnika ofiar rzezi wołyńskiej dokonanej na polskiej ludności cywilnej przez ukraińskich nacjonalistów z UPA, sam natomiast z sympatią odnosi się do ukraińskiego ruchu nacjonalistycznego na Ukrainie.
Tomasz Jastrun należy dziś do najskrajniejszych tropicieli rzekomego "polskiego antysemityzmu" i przeciwników tradycyjnego polskiego patriotyzmu.
Doskonały znawca kulis współczesnego życia kulturalnego prof. Zbigniew Żmigrodzki nazwał w swoim czasie T. Jastruna "czołowym przywracaczem PRL-u" ("Niedziela" nr 42 z 1995 r.). I zrobił to nie bez uzasadnienia. Tomasz Jastrun ze szczególną wrogością reagował na każde przypomnienie o łajdactwach, których dopuszczały się w czasach stalinowskich różne pseudoautorytety. Tłumaczył: "Czasy takie, że chwile upadku miał każdy”
Jastrun zwierzał się, że ciarki przechodzą go na myśl, "ilu bęcwałów o niezłych biografiach zajmowało wysokie stanowiska tylko dlatego, że ich nazwiska znajdowały się w czyimś notesie" ("Res Publica" z lutego 1996 r.).
Zwierzenia te skomentował "Tygodnik Solidarność" (nr 13 z 1996 r.). Przypomniano w nim, jak to Jastrun, dzięki "wyjęciu go" z notesu minister kultury Izabelli Cywińskiej, wylądował na stanowisku dyrektora Instytutu Kultury Polskiej w Sztokholmie. O roli Jastruna na sztokholmskiej synekurze napisano: "Jego osiągnięcia na polu krzewienia kultury polskiej nie są Szwedom znane. Ale żeby od razu: 'bęcwał'?".
Ulotniła się gdzieś pozowana posolidarnościowa opozycyjność T. Jastruna i coraz bardziej
wychodziło na jaw jego głębokie upodobanie do lewactwa, widoczne choćby w przytaczanych niżej
jakże wylewnych zwierzeniach:
"(...) przyznaję uczciwie, że 'Trybuna' przy 'Naszej Polsce' to oaza kultury i zdrowia psychicznego"
("Polityka" z 25 lipca 1998 r.); o redaktorze S. Michalkiewiczu: "Do głowy mi nie przyszło, że ten
człowiek będzie mi w roku 1996 bardziej obcy niż generał Jaruzelski (...)" ("Kultura" nr 10 z 1996
r., s. 70);
"Ja też wolę Urbana od księdza Jankowskiego. Na tym polega urok nowych czasów, że wolimy
naszych dawnych śmiertelnych wrogów od wcześniejszych przyjaciół" ("Polityka" z 2 listopada
1996 r.);
"Jak się popatrzy na ród Giertycha, Macierewicza i Wassermanna, to można Kwaśniewskiego lubić
mimo wszystko" ("Rzeczpospolita" z 20 marca 2005 r.).
Bezpośrednio po śmierci Zbigniewa Herberta T. Jastrun napisał tekst pt. "Pan Herbert", w którym posunął się do niewiarygodnych pomówień pod adresem zmarłego wielkiego polskiego poety ("Polityka" z 8 sierpnia 1998 r.). Zarzucił mu bowiem, że w latach 90. przekroczył granice smaku, dając się rzekomo użyć jako "młot na polskich intelektualistów". Tak określił T. Jastrun ostre rozliczenia Z. Herberta z faktem stalinowskiego uwikłania szeregu znanych intelektualistów. Jastrun zarzucił również Z. Herbertowi, że przez pewien czas usadowił się "w rynsztoku kilku pism". A na koniec posunął się do najgorszego pomówienia, gdy napisał, że: "(...) są choroby, które powodują, że jesteśmy słabsi od swoich demonów. W Polsce osoby publiczne nie cierpią na psychiczne schorzenia. Czy nie czas zerwać z tą tradycją?
W polemikach z inaczej myślącymi Jastrun nie waha się przed sięganiem nawet po broń najbardziej obrzydliwych oszczerstw. Spowodowało to ostrą reakcję Anatola Arciucha, który napisał wręcz o połączeniu przez Tomasza Jastruna koncepcji goebbelsowskich na temat polemiki z niewygodnymi poglądami z koncepcjami komunistycznymi (“Gazeta Polska” 8 września 1994 r.). Wyzwiska, wręcz chamskie słownictwo Jastruna, które przyrównywano już do wymachiwania cepem służą naszemu “europejczykowi” do prób całkowitego równania z ziemią inaczej myślących. Dość typowy pod tym względem był atak Jastruna na książkę Krystyny Czuby Media i władza, jedną z najwybitniejszych książek napisanych w duchu obrony wartości chrześcijańskich w ostatnich latach. Jastrun zaatakował Czubę na odlew, oskarżając ją o rzekomy prowincjonalizm i niską klasę myślenia. Jak “wysoka” jest klasa myślenia samego Jastruna, choćby w spojrzeniu na religię, dobrze ilustruje jego publikowana w “Res Publice Nowej” (nr 7-8/96) chełpliwa opowiastka o tym, jak zwyciężył w starciu z Bogiem o pozyskanie bardzo wierzącej dziewczyny: Najbardziej religijna scena z mojego życia erotycznego. Była bardzo młoda, bardzo wierząca i bardzo ładna. - Jak ty się teraz z tego wyspowiadasz? - zapytałem z nieszczerą troską (...). W odpowiedzi zasłoniła moje oczy dłonią. Patrzyłem nadal - w jej dłoni nie było ani piekła, ani czyśćca, było ciemno, ciepło, pachniało mlekiem i macierzanką.
Patologicznie nienawidzi prof. Jerzego Roberta Nowaka m.in. za jego książkę „Czerwone dynastie” czemu dał upust w swojej wypowiedzi dla Newsweeka
- Umysłowe pokraki, takie jak Jerzy Robert Nowak, czołowy ideolog medialnego imperium Rydzyka istnieją wszędzie, gdyż mutacje genów i surowe wychowanie prowadzą do wynaturzeń, ale do prawdy nie ma krajów cywilizowanych, gdzie tacy ludzie mogą swoje wydaliny powielać w pismach o dużym nakładzie. Wolność słowa tak, ale nie wydalania gdzie popadnie.
Źródło: Newsweek Polska, 30 lipca 2007
Jastrun powiedział:
- Jak i kim zapełnić brak Polaków w Polsce? Przyjdzie czas, gdy nieliczni młodzi, którzy jakimś cudem nie wyemigrowali, nie utrzymają licznych starych. Nie ma więc rady, albo musimy nakłonić naród, by się rozmnażał, na co trzeba wielkich środków i dobrej socjotechniki, albo zostaje nam metoda prosta i brutalna – otwarcie bram dla obcych genów, jak uczynił to Zachód.
Źródło: Zwierciadło, nr 6/1928, czerwiec 2007
- Nie wierzę w Boga, a jednak czuję, że mnie opuścił, skurwysyn!
Źródło: Blog Tomasza Jastruna
- Rydzyk to Goebbels w koloratce.
Źródło: Blog Tomasza Jastruna
O Jastrunie
- Ciekawe, że pani Berdychowskiej udało się nakłonić do poparcia tej inicjatywy przedstawicieli braci starszych w osobach prof. Geremka, Agnieszki Holland i Tomasza Jastruna. Ciekawe – bo bracia starsi mają wręcz obsesję zwalczania wszelkiego nacjonalizmu w Polsce. Na Ukrainie najwyraźniej im on nie przeszkadza. Czyżby coś kombinowali z braćmi młodszymi?
Autor: Stanisław Michalkiewicz o proteście przeciw budowie pomnika ku czci Polaków zabitych przez UPA na Kresach Wschodnich
- Tomasz Jastrun (Smecz), uwielbia smeczować po twarzy (po fizjonomii) kobiety nie należące do Salonu, wytykając im szpetotę fizyczną. Rok temu obsmeczował urodę prezydentowej Kaczyńskiej, a teraz wziął się za twarz i figurę pani minister Fotygi, i to – żeby było dowcipniej – w tym samym akapicie swego felietonu, w którym użył określenia dobre wychowanie.
Autor: Waldemar Łysiak, Gazeta Polska nr 7, 14 lipca 2007