Serwis poświęcony elitom politycznym w Polsce po 1989 roku (Okrągły Stół)
Roman Giertych

(ur. 27 lutego 1971 w Śremie) – po­li­tyk, ad­wo­kat i his­to­ryk, wice­pre­mier i mi­ni­ster edu­ka­cji narodowej od 5 maja 2006 do 13 sierpnia 2007 w rządach Kazimierza Mar­cin­kie­wi­cza i Jarosława Kaczyńskiego, w latach 2001–2007 poseł na Sejm IV i V kadencji, były prezes Ligi Polskich Rodzin i Młodzieży Wszech­pol­skiej.

Roman Giertych

Polski sprzedajny goj na usługach międzynarodowego lobby uboju rytualnego zwierząt (żydowskiego i muzułmańskiego), zwo­len­nik mo­rdów ry­tu­al­nych czy­li pod­rzy­na­nia zwierząt na żywca bez ich og­łu­sza­nia!

W 1989 utworzył deklarującą na­ro­do­we wartości Młodzież Wszechpolską, nawiązującą swoją nazwą do przedwojennego Związku Akademickiego „Młodzież Wszechpolska”. Przez pierwsze lata był jej prezesem, w 1994 został prezesem honorowym. Był członkiem Stronnictwa Na­ro­do­wo- Demokratycznego i Stronnictwa Na­ro­do­we­go, którego działacze w 2001 tworzyli Ligę Polskich Rodzin.

Był przewodniczącym Kongresu LPR, w marcu 2006 został wybrany na prezesa partii w miejsce Marka Kotlinowskiego. Po wyborach parlamentarnych w 2007, w których nie uzyskał mandatu, 24 października 2007 zrezygnował z funkcji prezesa LPR i zapowiedział odejście z polityki.

Od 5 maja 2006 do 13 sierpnia 2007 sprawował funkcje wicepremiera i ministra edukacji narodowej w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego. W 2007 bez powodzenia ubiegał się o mandat poselski w okręgu lubelskim.

Jego nominacja na ministra doprowadziła do manifestacji studenckich w maju 2006, które odbyły się m.in. w Gdańsku, Krakowie, Łodzi, Rzeszowie, Szczecinie i Warszawie, zaś 13 czerwca z inspiracji Inicjatywy Uczniowskiej odbył się protest grupy uczniów ze szkół średnich i gimnazjalnych, która zablokowała siedzibę ministerstwa. Zorganizowano także zbieranie podpisów pod listem otwartym dotyczącym jego odwołania. Zebrano 137 876 podpisów, a list został 8 czerwca przekazany do Kancelarii Premiera. Powstała także inicjatywa „Giertych musi odejść” postulująca jego odwołanie, która organizowała w ciągu pierwszych miesięcy manifestacje i marsze protestacyjne w całej Polsce, m.in. pod hasłem „Początek Roku – Koniec Giertycha”.

6 czerwca 2006 podjął decyzję o odwołaniu szefa Centralnego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli, Mirosława Sielatyckiego. Jako podstawę decyzji podał wydane przez CODN podręcznika dla nauczycieli Kompas – edukacja o prawach człowieka w pracy z młodzieżą. Celem tej publikacji stworzonej w 2002 przez Radę Europy i przetłumaczonej na 19 języków była promocja praw człowieka. Według Romana Giertycha podręcznik miał służyć „promocji homoseksualizmu” w szkole, co stało się podstawą do podjęcia decyzji o odwołaniu Mirosława Sielatyckiego. Przeciwko decyzji ministra zaprotestowali m.in. pracownicy CODN, Polska Izba Książki, Amnesty International oraz przewodniczący Rady Europy, Terry Davis.

9 lipca 2006 ambasador Izraela w Warszawie David Peleg publicznie ogłosił, że będzie unikać kontaktów z Romanem Giertychem i urzędnikami ministerstwa edukacji. Jako uzasadnienie rzecznik ambasady, Michael Sobelman, przypomniał książki Jędrzeja Giertycha z okresu międzywojennego, które według niego były przesiąknięte nacjonalizmem, i wskazał, że jego zdaniem politycy LPR w swojej ideologii opierają się na „antysemickim podłożu”.

15 lipca 2006 ogłosił częściową „amnestię maturalną” dla absolwentów, którzy nie zdali matury w 2006. 2 października 2006 Rzecznik Praw Obywatelskich zaskarżył rozporządzenie do Trybunału Konstytucyjnego, który 16 stycznia 2007 uznał amnestię maturalną za niezgodną z Konstytucją RP.

Po przegranych wyborach z 2007 (otrzymał w nich 6394 głosy) zrezygnował z kierowania partią i zadeklarował odejście z polityki. Powrócił do wykonywania zawodu adwokata, reprezentował m.in. Wojciecha Sumlińskiego i byłą żonę Janusza Palikota. Został także m.in. pełnomocnikiem syna Donalda Tuska w sporze z „Faktem”. Reprezentował także Radosława Sikorskiego w wygranej przez tegoż sprawie tzw. obraźliwych komentarzy na forach „Wprost”, a także Ryszarda Krauzego pomawianego o układy z gangiem w procesie, w którym w pierwszej instancji uwzględniono powództwo, nakazując Telewizji Polskiej i Anicie Gargas przeprosiny Ryszarda Krauzego.

Sikoeski, Giertych, Kamiński

W lutym 2013 wraz z Kazimierzem Marcinkiewiczem i Michałem Ka­miń­skim (rebeliantami PiS) założył think tank Instytut Myśli Pań­stwo­wej.

W 2006 roku w dzień inauguracji roku szkolnego „Gazeta Wyborcza” z wielką empatią pochylała się nad młodzieżą protestującą przeciwko ministrowi edukacji narodowej, a redaktor „GW” Piotr Pacewicz pisał: „Giertych do piekła”. Ówczesny minister edukacji z ramienia LPR był wtedy nie tylko bohaterem wielkiej kukły-zombie, ale i transparentów z napisem „Giertych do wora, wór do jeziora”. Teraz ten niegdyś znienawidzony polityk jest gwiazdą TVN24 oraz mecenasem Tuska. Jak na razie Michała Tuska. Giertych pisze mu pozwy przeciwko gazetom, które wytykały dwuznaczną rolę premierowicza w aferze Amber Gold. Czy ktoś jednak byłby zdziwiony, gdyby w sytuacji zmiany Donalda Tuska na Donalda T. reprezentował go również mec. Giertych? Nie jest tajemnicą, że były lider LPR, od kiedy stał się specem ds. zwalczania Jarosława Kaczyńskiego, przyjaźni się z Radosławem Sikorskim (PO) i Michałem Kamińskim (niedługo PO). Dziś wszystko wskazuje na to, że za swoje „zasługi” awansował już na tuskowego „przyjaciela rodziny”.

Na oczach Polaków wódz Ligi Polskich Rodzin – Roman Giertych dokonuje samounicestwienia własnego ugrupowania, co wynika z jego oportunizmu i cynicznej gry o zachowanie resztek władzy. To nie przypadek, że ten fałszywy endek wykreował na protektora swoich walących się w gruzy rojeń o wielkości aparatczyka PZPR-u i przegranego uczestnika wewnętrznych rozgrywek w PiS-ie Janusza Kaczmarka – człowieka, o którym wszystko można powiedzieć, tylko nie to, iż kiedykolwiek przejawiał najmniejsze sympatie do ruchu narodowego. Wprost przeciwnie, jako szef MSWiA i wcześniejszy prokurator wysokich szczebli(m.in. prokurator krajowy), prześladował autentycznych narodowców z Polskiej Partii Narodowej i pokrewnych organizacji, w czym zresztą miał poparcie Romana Giertycha, pozbywającego się w ten sposób politycznej konkurencji. Tutaj leży główne pole minionych knowań obu panów, bo teraz ani jeden, ani drugi nie uczyni nam już żadnej krzywdy.
Cynik i bezideowiec Giertych junior na zwłokach nieistniejącego Stronnictwa Narodowo- Demokratycznego zbudował bezprawnie Ligę Polskich Rodzin, wspomagając się pomniejszymi oportunistami z tzw. Młodzieży Wszechpolskiej (weszpolską zwanej), nazwy ukradzionej przedwojennemu ugrupowaniu forpoczty młodych polskich nacjonalistów. Nie dziwota, że giertychowska MW jest dzisiaj topniejącą towarzysko grupką najwierniejszych przydupasów wodza, co pokazała żałosna impreza poparcia Kaczmarka przed kancelarią premiera. Kto tam „protestował”? Kilkunastu zmarzniętych łebków w dwóch czy trzech po partacku postawionych namiocikach – oto cała potęga obecnego zaplecza R. Giertycha. Pojawia się nadzieja, iż bankructwo polityczne Romana Giertycha uratuje oszukaną przez niego młodzież, która odejdzie do prawdziwych formacji narodowych – głownie PPN-u.

Giertych junior nie wyskoczył z pudełka. Szedł konsekwentnie drogą zdrady nacjonalistycznych ideałów swego znakomitego dziada Jędrzeja Giertycha. Spłodził był u początku kariery marną broszurę „Kontrrewolucja młodych”(„biblii” weszpolaków), gdzie z hukiem i uroczyście wyrzekł się nacjonalizmu, posiłkując się słownictwem lewaków i liberalnej chadecji. LPR powstała na tej chybotliwej pseudoideologii, sam Roman Giertych mianował się konserwatystą w stylu angielskich torysów, których trudno obecnie odróżnić od socliberałów z Partii Pracy(laburzystów), a za modelową uznał oportunistyczną Partię Ludową – hiszpańską konserwatywną chadecję, która tchórzliwie porzuciła chwalebną spuściznę generała Francisco Franco i Falangi.

Już w latach 2003-2004 wódz Ligi zdemaskował te i inne fascynacje ideowo-polityczne na oczach szerszej opinii publicznej w obszernych wywiadach na łamach „Gazety Wyborczej” i niemieckiego tygodnika „Die Welt”. Rozmowa w „Wybiórczej”, pod znamiennym tytułem „Jestem Europejczykiem”(13 czerwca 2003 r.), zawierała złote myśli Romana Giertycha w stylu : „ Liga jest partią centroprawicową(...) LPR jest partią centrum. Myślę, że w następnej kadencji za karę to właśnie PiS posadzimy w skrajnie prawej części sali sejmowej”. Giertych junior za wszelką cenę uciekał od politologicznego zdiagnozowania Ligi jako ugrupowania „skrajnie prawicowego”, co w słowniku liberałów i lewicy oznacza partie narodowe. W tamtych czasach o status takowych rywalizowały w pewnym sensie PiS z LPR, zaś Roman Giertych z lubością określał się mianem „centrysty” - obelgi w ustach narodowca, ponieważ centrum to w polityce sprzedajność, ideowa bezpłciowość i ucieczka w kompromisy z byle kim.

Dalej szef Ligi demaskuje na łamach „GW” swoje zdanie o Jean Mare Le Penie : „ Każde ugrupowanie, by objąć większość wyborców, musi zaprezentować program dla większości – to jest oczywiste. Kto tego nie rozumie, zamyka się jak Le Pen w ciasnej grupie ludzi o ciasnych poglądach, ludzi nieodpowiedzialnych, ludzi bez wizji”. Wypowiadanie podobnych opinii w organie o wiadomej reputacji na temat zasłużonego dla nacjonalizmu w Europie przywódcy, jest świństwem i hańbą. Roman Giertych chcąc się przypodobać Michnikowi, był zdolny nawet do tego. Przyszłość pokazała, że również w ideowo-politycznych analizach Giertych junior demonstruje fatalną dla siebie ignorancję. „Ciasny” Front Narodowy ciągle dysponuje kilkunastoprocentowym poparciem Francuzów, a liberalne, większościowe otwarcie LPR-u skończyło się katastrofą i omsknięciem się jej w sondażach do 1 proc. FN pozostał głosem narodowej francuskiej mniejszości, zaś Liga to cuchnące truchło – ofiara ambicji wodza bez armii, pozbawionego charakteru i wierności ideałom rodzinnych przodków.

Do kompletu dołączmy jeszcze fragment przemyśleń elokwentnego Giertycha o Unii Europejskiej : „W tej chwili walka o wyjście z Unii(...) jest działaniem nierealnym. Teraz Polska musi mieć swój program w Unii. I my ten program dla eurosceptyków zdefiniujemy”. Obowiązek ugrupowania narodowego to nie wyjście z UE, ale rozwalenie jej za wszelką cenę. Roman Giertych o niczym takim nie myśli, co więcej kreuje LPR na programowego przodownika eurosceptycznej nijakości. Nie osiągnął nawet tego i nic nie zdefiniował, ponieważ Liga ma na dzisiaj w europarlamencie jednego-dwóch deputowanych, co stało się efektem katastrofalnej polityki kadrowej i wodzowskich zapędów Giertycha juniora. Teraz znowu dosiada kucyka fundamentalnej antyunijności, lecz pamiętajmy, jakie spojrzenie miał na to zagadnienie kilka lat temu. W rozmowie z „Die Welt”(12.07.2004 r.), Giertych nie deklaruje chęci wyjścia z Unii Europejskiej, co więcej, na pytanie dziennikarza, kto wygrał na wejściu do UE odpowiada : „ Uważam, że Polska. My wytwarzamy nadal produkty rolne , które są jadalne, i będziemy zaopatrywać niemiecki rynek – tak jak było od wieków”. Wielki wódz nie przewidział zapchania polskiego rynku przez zachodnie zboże, nie zauważył zawalenia hipermarketów obcą żywnością, cieszył się tylko, iż zaopatrzymy Niemców, co zresztą okazało się kolejnym mitem, ponieważ Berlin znakomicie broni własnych interesów gospodarczych. Wywiad dla „Die Welt” poprzetykany jest akcentami prounijnymi i proniemieckimi – Liga z przywódcą byli na fali, nie należało drażnić Europy i polskojęzycznych mediów resztkami narodowych haseł „wczesnego” LPR-u. Postawiono zdecydowanie na liberalizację szeregów w miękkim, konserwatywno-chadeckim duchu. Giertycha chwalił jako „nowoczesnego endeka” Jan Maria Rokita, a Paweł Singer-Śpiewak nazwał go jednym z najlepiej rokujących na przyszłość młodych polityków. To fakty – Giertycha juniora komplementowali gwiazdorzy PO, a on sam kraśniał z zachwytu.

W „Die Welt” Roman Giertych zasygnalizował kompromitujące przywiązanie do Izraela i syjonizmu, czyli wołającą o pomstę do nieba kolejną zdradę imponderabiliów polskiego ruchu narodowego. Pytany o możliwość wejścia Turcji do UE mówił : „ My jesteśmy temu przeciwni. Opowiadamy się za tym, aby przyjąć Ukrainę i Armenię, one są kulturowo bardziej europejskie od Turcji[szczególnie w tradycjach UPA]. Należałoby też przyjąć i umocnić Izrael , inaczej islam go pochłonie”. Hej, to były czasy, gdy R. Giertych marzył o Unii rozszerzonej aż po Izrael! Pewnie dalej tak myśli, ale mniej nachalnie naciska w tym względzie Brukselę.

Roman Giertych pogrążył się w filosemityzmie znacznie głębiej, apelując we „Wprost” o tak zwany zwrot mienia Żydom na równi z Polakami. „ Państwo winno być ślepe na narodowość” - grzmiał Giertych junior. Narodowcom polskim pospadały z wrażenia skarpety z nóg, oto Giertych przekroczył nie pierwszą granicę serwilizmu względem narodu wybranego i wyraził pogląd na państwo i naród, którego nie powstydziliby się Kuroń z Michnikiem i Blumsztajnem. Gdyby dziad wyrodka Jędrzej Giertych nagle powstał z grobu, zadusiłby własnoręcznie liberalnego wnusia. Umizgi względem siły przewodniej z Bliskiego Wschodu, nie uchroniły Giertycha przed żydowskimi kopniakami. Izraelskie MSZ zapowiedziało bojkot ministerstwa Giertycha i jego samego: „Nie będziemy utrzymywać kontaktów z polskim ministerstwem edukacji, szefem partii, której program zawiera antysemickie elementy”. Rzecznik ambasady Izraela Michael Sobelman wygadywał przy okazji idiotyzmy(nieznajomość własnej historii wśród Żydów jest porażająca): „Żydzi są zdumieni, że na czele ministerstwa, z którym się przecież spotykają, stoi człowiek, którego dziadek w okresie wojny nawoływał do takich egzotycznych pomysłów jak utworzenie osady żydowskiej na Madagaskarze”. Chodzi oczywiście o Jędrzeja Giertycha, który wojnę przesiedział w niemieckiej niewoli, gdzie raczej nie było agentów żydowskich, zapisujących jego zwierzenia na temat kibuców ze starozakonnymi na Madagaskarze. Przed przyznaniem Palestyny Żydom do spółki z Arabami, zastanawiano się powszechnie nad umiejscowieniem narodowej siedziby żydowskiej, a w grę wchodziły różne miejsca – z Madagaskarem, Ameryką Południową i Alaską włącznie. Na Palestynę(Izrael) uparła się grupa syjonistycznych fantastów, często zresztą skonfliktowanych w tej sprawie z innymi Żydami. Dlaczego za ten cały pasztet ma odpowiadać Jędrzej Giertych? To pytanie do wnuka Szanownego Dziada, niech oświeci niedouczonego Sobelmana. Wnuk, wytrenowanym sposobem oportunisty, od znienawidzonego przez liberalnosyjonistyczny establishment dziadka wielokrotnie się odcinał, zaś w poruszonej kwestii zachował się jak prawdziwy mały moralnie Roman Giertych.

W pierwszym rzędzie prosił o litość ambasadora Dawida Pelega, który de facto mógł go pozbawić stanowiska: „Ja lubię naród żydowski. I nie widzę powodów, by pan ambasador nie lubił mnie”. Biedna psina, może wezmą ją na wycieraczkę pod bramę ambasady? Nie wzięli, psiak jest długi jak dziesięć jamników, lecz dla pewności Giertych junior ze świtą konusów-weszpolaków udał się z pompą do Jedwabnego, bo szczęśliwie napatoczyła się 65. rocznica wypadków z 1941 roku. Po przybyciu Roman Giertych złożył przy obelisku olbrzymi wieniec, wykonując rytualne kiwania z rabinami i Dawidem Pelegiem. Wygłosił również politycznie poprawne zaklęcie: „W Polsce nie ma miejsca na antysemityzm i nie będzie”. Wyciągał też skwapliwie rękę do Pelega, którą ten wreszcie łaskawie uścisnął. Dla ratowania stołka Giertych-zawodowiec przyjął z fanfarami żydowską wersję wydarzeń w Jedwabnem – czyli dołączył do grona potwarców narodowej pamięci i historii. Wcześniej i później wódz Ligi niezmiennie potępiał z werwą anonimowy antysemityzm, czyniąc z LPR-u partię równie przychylną interesom narodu wybranego, co Unia Demokratyczna/Wolności. Tak, Liga to z pewnością nacjonaliści, tyle że syjonistycznego chowu.

Długo by jeszcze można wyliczać grzechy Romana Giertycha, który w zależności od politycznych wiatrów to kochał, to nie kochał Stanów Zjednoczonych, Rosji nie lubił zawsze – ale za to wspierał pomarańczowych na Ukrainie; UE była dla niego dobra, dopóki nie rozpierzchli się po innych partiach eurodeputowani Ligi, a wreszcie wiernie i bezszelestnie(Lepper podskakiwał Kaczyńskiemu w koalicji znacznie odważniej i bezczelniej) trwał przy Kaczorach, zauważając ich mrożące krew w żyłach zbrodnie dopiero wtedy, gdy dostał kopniaka ze stołka i powoli osuwa się w polityczną nicość. I nie ma kogo żałować – oportunistyczne śmieci powinno się wywieźć na wysypisko i budować bez nich bezkompromisowy ruch narodowy, który nie pójdzie na układy z liberałami i syjonistami. Ogłaszamy uroczyste spuszczenie Romana Giertycha w kanał!

Roman Giertych zawsze dotąd podkreśla, że nie ma zamiaru wracać do polityki. Jednak od jakiegoś czasu "nie wraca" do niej bardzo intensywnie. W mediach - szczególnie tych sympatyczniejszych (szczególnie upodobał sobie TVN, a na "Rz", jak sam przyznawał , obraził się) widać go co i rusz, raz po raz, dzielnie wspierając rząd Donalda Tuska w walce ze złowrogim PiSem (z wymiarem sprawiedliwości zresztą też). Tym razem praktykuje swoje trzymanie się z dala od polityki poprzez wywiad dla Wirtualnej Polski. Stwierdza w nim, że mimo spięcia z o. Rydzykiem, to Jarosław Kaczyński pozostaje jego głównym wrogiem.

Kiedy Donald Tusk wraz z Platformą Obywatelską szedł do wyborów w 2005 roku, mówił, że jego głównym zadaniem jest uchronienie Polski przed Lepperem i Giertychem. Według Janusza Palikota w tamtych czasach PO współpracowała z szefem LPR: "Kiedy mówiłem, że w czasach rządów PiS, PO wykorzystywała Giertycha do swoich celów politycznych, to media patrzyły na mnie jak na wariata" - powiedział Palikot w programie "Jeden na jeden". Roman Giertych został pełnomocnikiem Michała Tuska. Jego ojciec, premier RP, uzasadniając ten wybór, stwierdził, że Giertych jest niezwykle skutecznym adwokatem. Palikot wyśmiał tę argumentację i powiedział, że Giertych przegrał z nim wszystkie procesy, a w środowisku prawniczym jest wielu adwokatów lepszych i bardziej uznanych od byłego ministra edukacji.

Giertych, NIesiołowski, Kamińśki, Marcinkiewicz

Roman Giertych, były li­der LPR i minister e­du­ka­cji, radzi sobie nieź­le po­za po­li­ty­ką. Ma kan­ce­la­rię ad­wo­kac­ką w Warszawie. Pra­co­wał lub pra­cuje dla zna­nych pos­ta­ci - np. dla Ry­szar­da Krau­ze­go, szefa MSZ Ra­do­sła­wa Si­kor­skie­go czy Michała Tuska, syna premiera.

Przyjęcie urodzinowe Radosława Sikorskiego odbyło się wieczorem w sobotę 23 lutego 2013 w należącym do Ministerstwa Obrony Narodowej pałacu w Helenowie.
Jak informował "Express Bydgoski", z okazji jubileuszu Sikorskiego na przyjęcie przyjechali m.in. minister finansów Jacek Rostowski, szef resortu kultury Bogdan Zdrojewski, były szef LPR Roman Giertych oraz szef szwedzkiej dyplomacji Carl Bildt. Ten ostatni, jak napisał "Fakt", przybył w eskorcie policji, a gości - według gazety - świętowali pod ochroną wojska. Gościom drogę do pałacyku torowały liczne radiowozy policji - poinformował dziennik.

W marcu 2013 roku Giertych skierował do sądu sprawę przeciw Telewizji Trwam. To efekt konfliktu byłego szefa LPR z potentatem medialnym z Torunia o. Tadeuszem Rydzykiem. Poszło o to, że w jednym z programów o. Rydzyk stwierdził, że "Roman Giertych zmienił światopogląd".

Skończyło się „klepanie biedy” za kilkanaście tysięcy wicepremierowskiej pensji. Dziś dochody Romana Giertycha są zapewne znacznie większe – bo były wicepremier, jak mówią prawnicy, którzy dobrze znają warszawską palestrę, bierze 1000 zł za godzinę tzw. swojej pracy!

Michał Tusk, Roman Giertych

Od jednego z klientów za re­pre­zen­to­wa­nie dos­ta­wał 18 ty­się­cy zło­tych mie­sięcz­nie. Jak swo­je­mu praw­ni­ko­wi wyp­ła­ci się więc Mi­chał Tusk (30 l.), któ­ry – jak sam twier­dzi – za­ra­bia na lot­ni­sku 3300 zł? Być może rachunek zapłaci tata Donald. Może w złotówkach (zarabia kilkanaście tysięcy), może dołoży się siostra (premier wspominał o decyzji całej rodziny), a może po prostu miejscem na listach wyborczych do europarlamentu.

W Platformie mówi się, że Giertychowi marzy się powrót do polityki. Pensja europosła – ponad 30 tys. zł, kolejne 80 tys. zł na zatrudnienie asystentów i jeszcze 18 tys. zł miesięcznie na biura – to pieniądze nie do pogardzenia.

Zakaz barbarzyńskiego uboju rytualnego zwierząt w Polce – 2013 rok

Ubój rytualny

Zakaz, który izraelskie MSZ nazwało „bezczelnym uderzeniem w religijną tradycję żydowskiego narodu”, zdaniem Giertycha jest „realnym przykładem antysemityzmu” a on sam jako katolik musi poprzeć starania żydowskiej wspólnoty religijnej, zmierzającej do uchylenia zakazu i kultywowania bez przesz­kód swych tra­dy­cji. Mecenas Roman Giertych będzie reprezentował Europejskie Stowarzyszenie Żydów. W jakiej sprawie? Oczywiście w sprawie uboju rytualnego. W ich imieniu Giertych sporządzi specjalny wniosek, który będzie podważał konstytucyjność zakazu uboju rytualnego wprowadzonego przez Sejm. W internecie pojawiły się informacje że Giertych oprócz sowitej zapłaty od Żydów za plucie na Polskę i Polaków ma dostać prowizję za każde tak brutalnie zamordowane zwierzę po zalegalizowaniu krwawego uboju rytualnego zwierząt w Polsce, któremu jest przeciwnych ponad 80%Polaków!

Barbara Giertych

Żona Romana, jest, jak jej mąż, prawnikiem, tzw wybitna katoliczka. Zajmuje się z ramienia Kościoła rozwodami. Jest tzw. adwokatem kościelnym przy Sądzie Metropolitarnym w Warszawie czyli zarabia na rozwodach.

Barbara Giertych, Roman Giertych

Kilka lat temu Barbara Giertych została mia­no­wa­na przez Ar­cy­bis­ku­pa Ka­zi­mie­rza Ny­cza, Met­ro­po­li­ty War­szaw­skie­go na sta­no­wis­ko ad­wo­ka­ta przy Są­dzie Met­ro­po­li­tal­nym w War­sza­wie. Zajmuje się stwier­dza­niem nie­waż­no­ści mał­żeństw przez Koś­ciół Ka­to­li­cki. Żona Romana Giertycha może też np. re­pre­zen­to­wać żo­nę bądź mał­żon­ka w pos­tę­po­wa­niu przed sądem, w sprawach o stwierdzenie nieważności małżeństwa.

Barbara Giertych i Roman Giertych pracują w tym samym miejscu. W centrum Warszawy, przy ul. Nowy Świat - w miejscu gdzie znajduje się kancelaria prawna Romana Giertycha.

Giertychowa jest również jedynym udziałowcem spółki Sarmacja Polska z o.o. Spółka zajmuje się m.in. górnictwem ropy naftowej, gazu ziemnego i produkcją wyrobów chemicznych. Siedziba spółki mieści się również w tym samym miejscu, co kancelaria jej męża.

Barbara Giertych pochodzi z Olsztyna, mieszka razem z mężem i dziećmi w podwarszawskim Józefowie. Jej młodzieńczą pasją była jazda konno. Ulubioną potrawą, którą potrafi ugotować są zupy: kartoflanka i pomidorowa.

Ostatnio stała się też zwolenniczkom uboju rytualnego zwierząt czyli podrzynania na żywca zwierząt bez ich ogłuszania i mocno wspiera swojego męża który walczy z tzw.”polskim antysemityzmem czyli zakazem uboju rytualnego zwierząt dla kasy który przegłosował Sejm 12.07.2013 r. Roman Giertych postanowił za dużą kasę bronić Żydów w Polsce i ich tzw. prawa do barbarzyńskich mordów mordów rytualnych zwierząt dla kasy, plując w ten sposób Polakom w twarz którzy powiedzieli STOP O­kru­cień­stwu i Korupcji w Polsce!