Serwis poświęcony elitom politycznym w Polsce po 1989 roku (Okrągły Stół)
Piotr Bartoszcze
Piotr Bartoszcze

Piotr Bartoszcze (ur. 14 kwietnia 1950 w Ja­ro­sze­wi­cach koło Bełżyc, zamordowany 7/8 lutego 1984) – polski rolnik, jeden z przy­wód­ców NSZZ Rolników Indywidualnych „So­li­dar­ność”. Był bratem Romana Bartoszcze.

Ukończył zasadniczą szkołę zawodową w Ino­wro­cła­wiu. W 1980 był współtwórcą NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność Chłopska”. W kwietniu 1981 był jednym z sy­g­na­ta­riu­szy porozumień bydgoskich z wła­dza­mi PRL, w wyniku których zarejestrowany został NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”. Został internowany w stanie wojennym wraz z bratem Romanem we wrześniu 1982, więziony w ZK Włocławku-Mielęcinie, zwolniony w listopadzie tego samego roku. Po uwolnieniu kontynuował konspiracyjną działalność opozycyjną.

Zamordowany między 7 a 8 lutego 1984 przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa. Jego ciało ze śladami bicia i duszenia odnaleziono 9 lutego w studzience melioracyjnej. Prowadzone śledztwo w latach 80. umarzano.

12 grudnia 2006 został pośmiertnie odznaczony przez Prezydenta RP Le­cha Kaczyńskiego Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski

Śmierć w studzience

W stanie wojennym rodzina Bartoszczów nie zaprzestała działalności opozycyjnej. Wydawali i kolportowali, m.in., podziemne pismo „Żywią i Bronią”. Piotr i Roman byli na dwa miesiące internowani. Jak pisze w wydanej niedawno książce „Zabić. Mordy polityczne w PRL” Patryk Pleskot, obaj byli inwigilowani przez SB już po stanie wojennym. Postacią, która jednak bardziej „zasłużyła” się władzy, był Roman Bartoszcze. - Dlaczego zatem zginął Piotr? - pyta Patryk Pleskot.

- Na drugi dzień byłem z Romanem i Stanisławem Fijałkowskim (przed stanem wojennym wiceprzewodniczący „S” w Inowrocławiu) w miejscu, gdzie znaleziono ciało Piotra. Jego syrenka bosto leżała na prawym boku w kanale Smyrtnia. Żadna szyba nie była wybita - wspomina ks. Ryszard Pruczkowski. - Szliśmy tym polem i wyraźnie było widać odciśnięte ślady jego butów, a po obu stronach inne ślady butów, ale takich solidnych. Wyglądało to tak, jakby goniło go dwóch mężczyzn. W pewnym miejscu ziemia była zadeptana. Pewnie tam się przewrócił, bo był wyraźny ślad odciśniętych spodni sztruksowych, które miał na sobie. Musiał też zgubić but, bo dalsze ślady wskazywały, że biegł jedną nogą boso. Ciało Piotra było zaklinowane w studzience melioracyjnej.

Prokuratura w 1984 roku bardzo szybko umorzyła śledztwo, nie stwie­r­dza­jąc przestępstwa. Według oficjalnej wersji, Piotr Bartoszcze miał we krwi aż 2,26 promila alkoholu. Pijany miał jechać samochodem, który stoczył się do kanału, przejść kilkaset metrów do studzienki, przypadkowo do niej wpaść i się zadusić.

Organizacją pogrzebu zajął się ksiądz Pruczkowski. Nabożeństwo żałobne prowadził biskup Jan Michalski. - Trumna była otwarta. Miałem włożyć różaniec w ręce zmarłego, pamiętam, że miał wyłamane wszystkie palce. Ludzie widzieli także na szyi ślady duszenia - opowiada ks. Ryszard Pruczkowski.

Prowadzący nabożeństwo żałobne biskup Michalski, gdy zaczęto śpiewać Rotę, uniósł do góry palce w znaku „V”. Po pogrzebie ówczesny szef Urzędu ds. Wyznań, Adam Łopatka, napisał skargę na biskupa do prymasa Józefa Glempa: „Z głęboką troską muszę zwrócić uwagę Waszej Eminencji na politycznie jątrzące i wysoce nieodpowiedzialne postępowanie oraz wypowiedź sufragana gnieźnieńskiego - bpa Jana Michalskiego”.

Jak pisze w swojej książce Patryk Pleskot, oficjalna wersja dotycząca przyczyn śmierci Piotra Bartoszcze ma wiele luk, pozwalających ją pod­wa­żyć. Nie udało się ustalić, kiedy miał on spożywać alkohol. Wszyscy świadkowie zgodnie twierdzą, że Piotr w ten tragiczny wieczór 7 lutego 1984 roku był trzeźwy. Do kogo należały odciski butów, znajdujące się przy śladach ofiary? Pytań jest dużo więcej.

Śledztwo ponownie umorzono

Patryk Pleskot powraca do hipotezy o działalności specjalnej grupy ope­ra­cyj­no-śledczej, złożonej z toruńskich funkcjonariuszy SB, zajmującej się nękaniem opozycjonistów. Utworzył ją szef Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Toruniu płk Stanisław Łukasik. To ona stała za por­wa­nia­mi w lutym i marcu 1984 roku działaczy toruńskiego podziemia, m.in. Piotra Hryniewicza i Antoniego Mężydły z narzeczoną. Czy grupa ta mogła działać w województwie bydgoskim? Czy to ci esbecy są sprawcami zabójstwa Piotra Bartoszcze? Nie ma na to żadnych dowodów.

Sprawą zajęła się tzw. komisja Rokity, powołana w 1989 roku do zbadania przestępczej działalności organów MSW. - Zostałem wezwany do złożenia zeznań. Ale nigdy ta sprawa nie została wyjaśniona - dodaje ks. Pru­cz­ko­wski.

Śledztwo zostało co prawda wznowione, ale w 1995 roku po raz kolejny je umorzono.