Serwis poświęcony elitom politycznym w Polsce po 1989 roku (Okrągły Stół)
Bogusław Bagsik

Bogusław Bagsik (ur. 8 kwietnia 1963 w Bytomiu) – żydowski aferzysta, radny miasta Cieszyna pierwszej kadencji (1990-1994). W 1991 r. znalazł się na 9 miejscu na liście 100 najbogatszych Polaków tygodnika Wprost. Posiada obywatelstwo polskie, niemieckie i izraelskie.

W 1990 roku Bagsik stwierdził, że: „Polska nie dorosła do demokracji i należy wziąć Polaków za mordę”, ostro atakował Kościół katolicki i wybielał SdRP(dawna PZPR).

Bogusaw Bagsik

Dzieciństwo spędził na Górnym Śląsku w Zabrzu-Rokitnicy i tam uczęszczał do Szkół Podstawowych nr 30 w dzielnicy Helenka i nr 31 – w Rokitnicy. Następnie ukończył IV Liceum Ogólnokształcące im. Mikołaja Reja. Równolegle uczęszczał do Państwowej Szkoły Muzycznej I i II stopnia im. Stanisława Moniuszki w Zabrzu. Absolwent Studium Nauczycielskiego w Katowicach. Po maturze opuścił rodzinne Zabrze i zamieszkał najpierw w gminie Goleszów, a później w Cieszynie. Pracę zawodową rozpoczął jako stroiciel fortepianów, następnie pracował jako nauczyciel, kolejno jako pomocnik przy budowie kościołów, organista w kilku parafiach, by ostatecznie przed utworzeniem spółki Art-B podjąć pracę najpierw jako akwizytor w firmie Jur- Gast w Wiśle, gdzie szybko awansował na pełnomocnika zarządu tej spółki.

W 1985 poznał Andrzeja Gąsiorowskiego na koncercie Cliffa Richarda w Warszawie. W 1989 roku utworzył z nim spółkę „Art-B” z siedzibą w Cieszynie. Bagsik przelewał pieniądze przez różne banki doprowadzając do ich wielokrotnego oprocentowania. Jest to tzw. mechanizm „oscylatora”. W połowie kwietnia 1991 firma Bagsika i Gąsiorowskiego wykupiła wszystkie traktory w Ursusie, ratując firmę przed bankructwem; firma „Ursus” do dzisiaj nie wywiązała się z zawartej umowy mimo otrzymania zapłaty zgodnej z umową. Żądania „Art-B” dotyczące realizacji umowy spowodowały reakcję silnych związków zawodowych „Ursusa” i reperkusje prawne w stosunku do Bagsika i Gąsiorowskiego, a nie w stosunku do nierzetelnego „Ursusa”.

Art-B, jako pierwsza prywatna spółka w Polsce, otrzymała koncesję na handel bronią!

Pałac w Pęcicach
Pałac w Pęcicach,siedziba Art-B w latach 1990-1991

W 1990 r. Główny In­spe­ktor Nadzoru Ban­ko­we­go dostrzegł nie­pra­wid­ło­woś­ci w ob­ro­cie kapitału holdingu Art-B, ale dopiero po pół roku pro­ku­ra­tu­ra wszczęła śledztwo w tej sprawie.

Trzy lata wcześniej (1988) Bagsika nikt jeszcze nie znał. Nikt, poza sędziami sądu re­jo­no­we­go, którzy ska­zu­ją go na rok w zawieszeniu i grzywnę. Za co? Za przy­wła­szcze­nia, jakich miał dopuścić się pracując w spółdzielni in­stru­men­tów muzycznych.

Jako stroiciel pobiera opłaty za swoje usługi, jednak nie odprowadza ich do spółdzielczej kasy. Wszystko dzięki niezarejestrowanemu bloczkowi rachunków.

Nie wiadomo, skąd wspólnicy mają pieniądze na pierwsze operacje, jakie prowadzi Art-B. Bagsik wnosi 40 tys. zł. Jest rok 1989. Rok później kapitał zakładowy spółki rośnie do miliona złotych. Pojawiają się też nowi udziałowcy – Andrzej Gąsiorowski, Jerzy Pagieło i Marek Doliński. W tym samym czasie Bagsik zostaje cieszyńskim radnym.

Pieniądze PZPR

Ten cud był możliwy dzięki odpowiednim ludziom i wnoszonemu przez nich wianu. Jednym z nich był Wiktor Adamczyk, absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej im. Dzierżyńskiego, od 1978 r. funkcjonariusz MSW (negatywnie zweryfikowany w 1990 r.). To on został zastępcą dyrektora generalnego Art-B (dyrektorem generalnym był wówczas Zbigniew Sajkowski, były wiceminister oświaty, a także zastępca Aleksandra Kwaśniewskiego w Urzędzie Kultury Fizycznej i Turystyki), a później wiceprezesem spółki. W 1988 r. Adamczyk podpisał - w imieniu Wydziału Zagranicznego KC PZPR - porozumienie z PKO BP w sprawie utworzenia kont dewizowych partii w renomowanych bankach zachodnich - zgromadzono na nich co najmniej 14 mln franków szwajcarskich i około miliona dolarów. Pieniądze te wróciły następnie do X oddziału PKO BP w Warszawie, gdzie Adamczyk był zastępcą dyrektora od 15 lutego do 31 listopada 1990 r. To wtedy pieniądze z kont dewizowych byłej PZPR rozdysponowano co do grosza. Do dziś nie wiadomo, gdzie się podziały. Prawdopodobnie trafiły do spółki Bagsika i Gąsiorowskiego. Prokuratura prowadząca śledztwo w sprawie Art-B stwierdziła w każdym razie, że gdy Wiktor Adamczyk pracował w X oddziale PKO BP, to umożliwił Bagsikowi i Gąsiorowskiemu realizację oscylatora.

Bagsik z Gąsiorowskim szybko stali się pieszczochami piewców polskiej przedsiębiorczości. W dworku spółki Art-B w Pęcicach, gdzie można było podziwiać obrazy Renoira, Picassa czy Malczewskiego, jakie zgromadzili gospodarze, bywali wszyscy. Jednocześnie jednak wyjście z cienia miało swoje minusy. Artystami biznesu zainteresowały się UOP i prokuratura, do ministerstw dochodziły też niepokojące głosy z terenu, jak np. raport wojewody bielskiego o machinacjach Art- B w jego regionie.

Wkrótce po tym, jak Bagsik z rąk samego Kisiela odebrał nagrodę za „za upór i konsekwencję w realizowaniu przemian w Rzeczpospolitej”, w nocy na przełomie lipca i sierpnia 1991 r., prezes i wiceprezes Art-B wyjechali wraz z rodzinami do Niemiec, a stamtąd do Izraela, gdzie jeden miał obywatelstwo, a drugi wkrótce je uzyskał. Jak sami później zeznawali, o planowanym aresztowaniu ostrzegł ich Maciej Zalewski, poseł PC i sekretarz stanu w kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy, główna postać afery Telegrafu, spółki Porozumienia Centrum, na którą Art-B miało wpłacać ogromne sumy.

W Izraelu, Bagsik i Gąsiorowski konsumowali spokojnie ukradzione Polakom 420 mln dolarów. Bagsik zastanawiał się jeszcze co robić, a w przerwach jeździł na narty w szwajcarskie Alpy, Gąsiorowski zaś uruchomił nowy geszeft. Polegał on na elektronicznym nabijaniu w butelkę żydowskich posiadaczy kart kredytowych. Zapomniał biedak, że w Talmudzie, oprócz religijnego obowiązku kantowania gojów, szczególnie miłego ich Bogu, znajduje się też zasada: "oko za oko i ząb za ząb", a Żydzi są bezlitośni dla tych, którzy ich oszukują. Skazany za oszukiwanie Żydów na 30 lat ciężkiego więzienia Gąsiorowski pisze rozpaczliwe listy do różnych organizacji praw człowieka uskarżając się, że w więzieniu, w którym go osadzono, żyją ogromne karaluchy. Inaczej potoczyły się losy Bagsika. Żydzi oskarżyli Szwajcarów o przechowywanie skradzionego im złota. Przy najbliższym pobycie w Szwajcarii Bagsik został aresztowany przez Interpol i - ku ogromnej konsternacji TW"Bolka", polskiego wymiaru niesprawiedliwości i okrągłostołowych establish-mętów - wydany Polsce. Ta nolens volens musiała go przyjąć i zrobić proces.

Ale Bagsik to spryciarz nad spryciarze. Na wszelki wypadek pozostawił w Izraelu nagrane zeznanie kto, jak i kiedy dopomógł mu pożyczyć w Narodowym Banku Polskim 420 mln dolarów. PRL-bis nie mogła sobie pozwolić na ujawnienie tej prawdy. Na procesie Bagsik niczego o TW"Bolku" nie powiedział i za to został skazany tylko na 9 lat więzienia, przy czym sąd nie nakazał mu zwrócenia ukradzionych Narodowemu Bankowi Polskiemu pieniędzy, których kwota urosła w międzyczasie dzięki odsetkom do ponad 800 mln dolarów.

Od czasów Hammurabiego, tj. od prawie 5000 lat, kodeksy wszystkich państw cywilizowanych zawierają przepis, że kiedy złodziej zostaje skazany za kradzież, sąd przysądza zarazem okradzionemu zwrot tego, co mu złodziej ukradł. Przepis taki istnieje także w polskim prawie karnym, które w artykule 52 kodeksu postępowania karnego zobowiązuje sąd, kiedy okradzionym jest państwo, do przysądzenia mu z urzędu zwrotu złodziejskiego łupu. Ale w procesie przeciw Bagsikowi o kradzież 420 mln dolarów i sędziowie, i prokuratorzy wszystkich instancji, z Sądem Najwyższym włącznie, postąpili wbrew prawu, robiąc złodziejowi prezent z naszych pieniędzy.

Obowiązku upomnienia się o zwrot 800 mln dolarów nie dopełnił także obecny prezes Narodowego Banku Polskiego, eks-towarzysz Leszek Balcerowicz, popełniając w ten sposób przestępstwo z art. 231 § 1 kodeksu karnego (niedopełnienie obowiązku służbowego połączone z wielką stratą państwa), za co powinien zostać skazany na karę dożywotniego więzienia. Ścigani też powinni być sędziowie i prokuratorzy, którzy sądzili Bagsika.

W 1991 r. Bogusław Bagsik i Andrzej Gąsiorowski zakładają Viva Art Music która od 1994 r. stała się 50% udziałowcem z VIVA ART MUSIC SWEDEN AB której prezesem był szwedzki producent Lars Olsson. Firma zajmowała się organizacją imprez i produkcją koncertów o charakterze międzynarodowym.

Produkcje VIVA ART Music:

  • 14-15 sierpnia 1991: podczas IV Podróży Jana Pawła II do Polski Art-B była współorganizatorem II Festiwalu Artystów Chrześcijańskich w Częstochowie. Gwiazdą Festiwalu była Donna Summer. Koncert odbył się na stadionie Włókniarza w Częstochowie i był transmitowany przez stację BBC.
  • 1992: Producent Guitar Legends Expo w Sewilli

W 2007 roku wystąpił w roli promotora w Polsce i zorganizował w katowickim Spodku walkę Tomasza Adamka. W tym samym roku został prezesem Zakładów Futrzarskich Kurów SA.

Afera Art-B żyje drugim życiem. Najsłynniejsi aferzyści III RP - Bogusław Bagsik i Andrzej Gąsiorowski - pokłócili się o bardzo duże pieniądze. "Dziennik" dotarł do dokumentów, z których wynika, że ścigany listem gończym Gąsiorowski dostanie miliony dolarów, bo donosił na Bagsika.

Konflikt między dawnymi przyjaciółmi i wspólnikami wykorzystał likwidator tej spółki. Zawarł tajną umowę, na podstawie której Gąsiorowskiemu należy się honorarium za każdy odnaleziony przez niego majątek Bagsika. "Dziennik" dotarł do tej umowy.

Obowiązuje od dawna, bo od 1996 r. Gąsiorowski i dawny współpracownik Art-B Meir Bar zobowiązują się w niej do pokazania likwidatorowi Art-B Jerzemu Cyranowi, gdzie Bogusław Bagsik ukrywa majątek spółki. W zamian mają dostać nawet połowę pieniędzy, które uda się odzyskać likwidatorowi dzięki tym donosom.

Z ustaleń gazety "Dziennik" wynika, że Gąsiorowski już sypnął byłego wspólnika. Nie wiadomo jednak, czy wskazał np. konta i spółki Bagsika w Szwajcarii, czy jakieś inne dobra. Ani czy już zainkasował swoją prowizję. Ale to nie wszystko. Gąsiorowski zapewnił sobie również prawo do części odszkodowania, jeśli Art-B wygra pewien proces w Izraelu.

Rzecz dotyczy pieniędzy wziętych pod stołem przez Bagsika w zamian za zgodę na odsprzedanie rodzinie Libermanów należących do niego akcji izraelskiego koncernu naftowego PAZ. To m.in. na kupno akcji tego przedsiębiorstwa "artyści biznesu" wydali pieniądze przewiezione w workach z Polski do Izraela.

Akcje PAZ wprawdzie sprzedał za 80 mln dolarów Libermanom likwidator Art-B, ale kupcy zapłacili Bagsikowi oprócz tego nieoficjalnie 17 mln dolarów. Likwidator nic o tym nie wiedział. Tę nieformalną transakcję Bagsika zdradził właśnie jego były wspólnik - Gąsiorowski.

Likwidator Art-B procesuje się z Libermanami o tę lewą transakcję - żąda oddania tych 17 mln wraz z odestkami. Teraz jest to już 30 mln dolarów. Jedna trzecia z tego, zgodnie z umową, którą "Dziennikowi" ujawnia, należy się Gąsiorowskiemu i Barowi. Tylko, że mogą mieć kłopoty z uzyskaniem tych pieniędzy. "Bar i Gąsiorowski mnie oszukali" - powiedział gazecie Jerzy Cyran i przerwał rozmowę.
Bogusław B. będąc już na wolności również prowadził "lewe" interesy i m.in. za gigantyczne pieniądze sprzedał wojsku kożuchy.

Ważnymi postaciami w interesach Art-B byli od początku Ireneusz Sekuła, wicepremier w rządzie Mieczysława Rakowskiego, a za rządów SLD prezes Głównego Urzędu Ceł, Andrzej Kolikowski, pseudonim Pershing, szef gangu pruszkowskiego, oraz Wiesław Peciak, jeden z egzekutorów długów Art-B. Pierwszy dysponował wpływami w świecie polityki, pozostali - pieniędzmi. To Peciak,właściciel Zakładów Futrzarskich w Kurowie, których prezesem był Bogusław Bagsik, przechowywał w domowym sejfie niektóre dokumenty Art-B. W zakładach w Kurowie znaleziono natomiast dokumentację firmy Polnippon, należącej do Sekuły. Kolikowski zeznał w sądzie, że to Bagsik poznał go z Peciakiem. Kiedy Peciakowi skradziono mercedesa, Ireneusz Sekuła (jako szef GUC) polecił zablokować granice. W sejfie Peciaka znajdowało się też pokwitowanie pożyczki w wysokości miliona dolarów, udzielonej Sekule przez Art-B.

Ireneusz Sekuła
towarzysz I.Sekuła były szef GUC

W 1992 r. Ireneusz Sekuła sprzedał Bagsikowi swoje mieszkanie w alei Róż, a trzy lata później ten odsprzedał je Peciakowi. W lokalu tym bywał też Andrzej Kolikowski. Kiedy policja chciała w 1995 r. przeszukać mieszkanie, okazało się, że mieści się tam kancelaria mecenasa Mirosława Brycha, obrońcy Peciaka, Kolikowskiego i Bagsika. Przypomnijmy, że to w kancelarii Mirosława Brycha SdRP zdeponowała w 1990 r. równowartość 7,5 mln USD z kont byłej PZPR, a następnie zainwestowała w różne przedsięwzięcia. Prokuratora zamierzała udowodnić, że Sekuła dostarczał szefom Art-B informacje dotyczące przewidywanych zmian prawa bankowego, lecz dochodzenie przerwała śmierć byłego szefa GUC. Pershing miał natomiast udziały w niektórych przedsięwzięciach bądź wykładał kapitał na konkretne transakcje. Po ucieczce właścicieli Art-B do Izraela odwiedzał ich tam zarówno Ireneusz Sekuła, jak i Wiesław Peciak oraz Andrzej Kolikowski.

Pershing - były szef mafii pruszkowskiej
"Pershing” były szef mafii pruszkowskiej.

Interesujący wydaje się także po­łud­nio­wo­a­me­ry­kań­ski wątek interesów Art-B. O swoich związkach z tą spółką opowiadał na przykład zatrzymany na Okęciu Carlos Vargas Solis, konsul Kostaryki, przy którym znaleziono 12 kg heroiny po­cho­dzą­cej z Kolumbii. Podczas pobytu w Polsce Solis jeździł - w tajemnicy przed swoimi zwierzchnikami - do Indii i Pa­kis­ta­nu. Solisa rekomendował właścicielom Art-B Murillo Duran, jego poprzednik na stanowisku konsula. Duran był jed­no­cześ­nie pełnomocnikiem Art-B. Podczas przesłuchania Solis przyznał, że szefowie Art-B pomogli mu w karierze dyp­lo­ma­tycz­nej: przyspieszyli złożenie listów uwierzytelniających prezydentowi Jaruzelskiemu. W rewanżu Solis proponował Bagsikowi stanowisko konsula honorowego swego kraju. Wiele wskazuje na to, że Solis i Duran byli cichymi udziałowcami Art-B.

W 2004 r. Bogusław Bagsik razem ze wspólnikiem założył w Wielkiej Brytanii spółkę Digit Serve i zaczął zbierać pieniądze od klientów w Polsce, obiecując im wysokie zyski – aż 52 proc. rocznie. Przez pierwszy rok rzeczywiście je wypłacał, tyle że klienci nie mieli pojęcia, że nie pochodzą one z inwestycji, lecz z pieniędzy wpłacanych przez kolejnych uczestników piramidy. Nie wiedzieli również, że za spółką Digit Serve stoi były szef Art-B. Zaniepokoili się dopiero w połowie 2007 r., gdy zamiast obiecanych zysków zaczęli dostawać pisma o przełożeniu terminu wypłaty. Zawiadomili Komisję Nadzoru Finansowego, a ta – prokuraturę. Bagsik i współpracujący z nim Maciej G. usłyszeli zarzut oszustwa na szkodę kilkudziesięciu osób.

Ale ofiar i strat może być znacznie więcej. Mecenas Roman Giertych, były lider LPR, reprezentuje interesy 15 inwestorów, którzy powierzyli pieniądze Digit Serve. Jak twierdzi, tylko ich roszczenia to ponad 100 mln zł.

Jedna z ofiar operacji Bagsika poprosiła o pomoc mec. Krzysztofa Orszagha z Warszaw, prawnik miał spory problem z namierzeniem biznesmena. – Często zmieniał telefony i miejsca pobytu. Gdy w końcu udało się go złapać, był bardzo miły i uprzejmy. To zresztą nie jest typ pieniacza – wspomina. Orszagh odbył z nim wtedy kilka miłych rozmów, ale nie przyniosły one efektów. Pieniędzy nie udało się odzyskać.

Na temat Bagsika mec. Orszagh ma wyrobione zdanie. – To bardzo inteligentny człowiek. Ma coś z przywódcy, który potrafi przekonać do siebie ludzi. Wśród tych, którzy powierzyli mu pieniądze, nie ma prostych robotników, to inteligencja: przedsiębiorcy, lekarze, nawet prawnicy. Jest sprytny – swoje pomysły wprowadza w życie nie osobiście, lecz przez pośredników. W razie problemów to oni pierwsi ponoszą konsekwencje.

- Nikt z pozycji państwa nie rozpracował do końca sprawy Art-B. Dlaczego? - zastanawiał się Konstanty Miodowicz, członek sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych, były szef kontrwywiadu UOP. - Naszym zadaniem jest udowodnienie konkretnych przestępstw - odpierał zarzuty prokurator Marek Łopuszański. Oskarżał on Bogusława Bagsika o przekupstwo, zagarnięcie 400 mln zł na szkodę NBP, przywłaszczenie 120 mln zł i działanie na szkodę spółki.

Żoną Bagsika była Marta Grzywacz

Marta Grzywacz
Celebrytka, dziennikarka telewizyjna i radiowa.

Po ukończeniu 3-miesięcznego kursu dla dziennikarzy rozpoczęła pracę w 1992 w Radiu Eska, gdzie przygotowywała i prowadziła ser­wi­sy informacyjne. Następnie pro­wa­dzi­ła przez 9 miesięcy program Kawa czy herbata? w TVP1. W latach 1993-2000 była reporterką i prezenterką Wiadomości (także wydania głównego). W latach 2003-2006 była dziennikarką czasopism Gala, Sukces i Zwierciadło. W 2005 wydawała i prowadziła program Diagnoza w Polsacie Zdrowie i Uroda.

W latach 2006-2012 współpracowała z RMF FM, prowadząc: do grudnia 2010 programy weekendowe z Piotrem Jaworskim, a od stycznia 2011 niedzielny program RMF Extra. W 2009 wystartowała jako reporter radiowy i pilot w rajdzie RMF Marocco Challenge.

Od marca 2012 prowadzi program Cafeteria w stacji Polsat Café.

Marta Grzywacz z Bogusławem Bagsikiem ma córkę Sonię!