Umorzenie długów rosyjskiemu koncernowi Gazprom, niekorzystne dla Polski zmiany w akcjonariacie strategicznej spółki EuRoPol Gaz SA i w sposobie zarządzania nią oraz radykalne zwiększenie zakupów rosyjskiego gazu po zawyżonych cenach – takie warunki precyzowały protokoły polsko-rosyjskie podpisane 29 października 2010 roku w Warszawie.
W październiku 2010 roku, Pawlak podpisał umowę z wicepremierem rosyjskiego rządu Igorem Sieczininem na dostawy gazu do Polski. Porozumienie to, to nie tylko nasza porażka ale też super afera . Postanowienia to zawiera skrajnie dla nas niekorzystne zapisy. Pokazuje, jak rząd nie jest w stanie lub nie chce dochodzić interesów kraju który reprezentuje.
Po pierwsze umowa zmienia kontrakt jamalski podpisany w 1993 r. Według nowej umowy aż do 2022 będziemy kupować od Rosji więcej gazu niż potrzebujemy, bez prawa odsprzedaży. Artykuł 1 protokołu zobowiązuje Polskę do zakupu już w 2011 roku łącznie 10,5 mld m3, a w latach 2012-2022 ma to być 11 mld m3 rocznie. (Wcześniej wystarczało nam 7,4 mld) Strony zobowiązały się również do tego, że „Wielkości dostaw po 2022 roku będą uzgodnione dodatkowo”. Zmieniono również artykuł 4 protokołu dodatkowego, wprowadzając tam zapis który mówi, by strony w możliwie krótkim terminie podpisały nowy kontrakt na przesył gazu w latach 2020-2045 w wysokości około 28 mld m3 rocznie”. 11 mld m3 zakontraktowane na mocy protokołów dodatkowych z 29 października 2010 roku to ilość znacznie przekraczająca polskie zapotrzebowanie na gaz. Z kolei po 2022 roku będzie to ilość niemal cztery razy większa od naszych potrzeb?! Kuriozum stanowi nie tylko ilość zakontraktowanego gazu ale również to, że w 1993 roku Polska zobowiązała się, że gazu z Rosji którego nie wykorzysta, nie będzie sprzedawać innym krajom. Będziemy zmuszeni ten gaz magazynować. To wszystko zostało podpisane w przeddzień uruchomienia wydobycia gazu łupkowego w Polsce!!! Co więcej takie posunięcia z góry przekreślają dywersyfikację źródeł od innych odbiorców.
Kolejna sprawa to utrata kontroli nad EuRoPol Gazem SA (poprzez podział akcji), spółki która miała wpływ na ustalanie cen przesyłu. Rząd Polski zgodził się także na ceny przesyłu nie uwzględniające unijnych przepisów, co może skutkować karami nałożonymi przez Komisję Europejską. Co więcej, Polska umorzyła Gazpromowi 1,2 mld złotych długu!!! Autor który wyświetlił te szczegóły Leszek Szymowski pisze: "Mamy więc do czynienia z gigantyczną aferą, której skutki będziemy odczuwać przez co najmniej 11 lat.".
Zapytajmy więc kim jest w takim razie minister Pawlak, skoro pozwala sobie na podpisanie umowy całkowicie uzależniającej nas od Gazpromu i narażającej nas na inne fatalne w skutkach rezultaty takich działań? Z jednej strony można przypuszczać, że ktoś kto podpisuje tak niekorzystną dla siebie umowę jest skończonym głupcem. Bo powiedzmy sobie szczerze tylko głupiec może coś takiego podpisać. Z drugiej zaś strony min. Pawlak znowu takim głupcem być nie może i zapewne nie jest. Był premierem, był ministrem, od dobrych kilku lat jest jak nie w rządzie to w ławach sejmowych. Wiedział gdzie być w danym momencie, jak i gdzie się zakręcić by dojść do takiego stanowiska, a przez lata wykonywania tej posady nabrał już sporego doświadczenia. Raczej trudno go podejrzewać, że jest jakimś głupcem. No, ale skoro nie stan umysłu to co skłoniło ministra prawie 38 milionowego kraju by podpisać taką umowę?
Druga rzecz która nasuwa się jako przypuszczenie to być może fakt przekupienia ministra Pawlaka. Po prostu Waldemar Pawlak wiedział, że podpisuje skrajnie niekorzystną dla kraju umowę lecz rozterki sumienia zagłuszyła mu suma jaką do kieszeni wsunął mu Gazprom. Być może zadział ten sam chwyt co w przypadku Schroedera, kiedy to kanclerz Niemiec zostaje współpracownikiem Gazpromu. Być może Gazprom zafundował Pawlakowi godziwą emeryturę za biurkiem w Gazpromie. Tego nie wiemy – przynajmniej teraz.
Jest i trzecia możliwość takiego położenia naszego interesu – szantaż. Być może w któryś piękny wieczór stanęła u drzwi Pawlaka załoga dwóch smutnych panów. Rozmowa trwała krótko ale na tyle dosadnie, że min. Pawlak w mgnieniu oka zrozumiał, że są jednak siły wyższe wśród których ministerialne podskoki nie robią żadnego wrażenia. Być może panowie dali naszemu ministrowi do zrozumienia, że posiadają takie informacje, których ujawnienie w przeciągu trzech dni zmiecie ten cały rząd w historyczny niebyt. Strach przed smutnymi panami, którzy składają niezapowiedziane wizyty ale i przed możliwością pożegnania się z polityką czy kompromitacją był silniejszy.
Czy są jeszcze jakieś inne powody z tych trzech podpisania takiej umowy? Niestety w całej tej
historyjce jesteśmy skazani tylko i wyłącznie na domysły, a że Waldemar Pawlak nie wyjawił nam
skąd pomysły na taką niekorzystną umowę to domyślać się nam można. Niewątpliwie jednak jeden
z tych punktów zaistniał. Coś lub ktoś musiało min. Pawlaka popchnąć do wykonania takiego
czynu. Kim jest zatem Waldemar Pawlak i co spowodowało, że nie zawahał się podpisać skrajnie
niekorzystnej dla nas umowy, szczególnie w kontekście wyłaniającej się perspektywy wydobycia
naszego rodzimego gazu łupkowego? To bardzo ciekawa sprawa.
Sprawa dla CBA i CBŚ!