Serwis poświęcony elitom politycznym w Polsce po 1989 roku (Okrągły Stół)
Afera 100 sekund

Afera na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie

w dniu 4 lutego 2004 roku.

Zdarzenie nazwano „aferą 100 sekund”, gdyż całe zajście trwało ok. 1,5 minuty i polegało na złożeniu dwóch, następujących po sobie zleceń sprzedaży i kupna kontraktów. Całkowite straty poszkodowanych w zajściu wyniosły 5,4 mln.

O godzinie 15:15 do biura Domu Maklerskiego PKO BP zadzwoniła osoba, która złożyła u maklera zlecenie kupna 4 kontraktów terminowych mar­co­wej serii na WIG20. W trakcie rozmowy makler przerwał ją, prosząc o późniejszy kontakt. Złożył on bowiem nie zlecenie kupna, ale sprzedaży, w dodatku w ilości 4 tysięcy. W efekcie wycena WIG20 spadła o 7%. Makler podjął próbę naprawy pomyłki przez złożenie zlecenia kupna tej samej ilości kontraktów, co spowodowało wzrost jego wyceny o 17%. Kilka minut później wycena wróciła do normalnego poziomu.

Na zdarzeniu Dom Maklerski PKO BP stracił 4 mln zł. Zamawiająca osoba w wyniku zajścia straciła 3,84 mln zł, dom maklerski pokrył tę powstałą w wyniku błędu ich pracownika stratę oraz zapłacił Komisji Papierów Wartościowych i Giełd karę w wysokości 0,4 mln zł. W wyniku dochodzenia ustalono, że na zajściu 2,6 mln zł zarobiła natomiast spółka Cagliari z Brytyjskich Wysp Dziewiczych, której przedstawicielem w Polsce był znajomy maklera. Złożył on w odpowiednim momencie zlecenia kupna, spodziewając się nagłego spadku ich wyceny, a po gwałtownym wzroście natychmiast złożył zlecenie sprzedaży. Ustalono także, że osobą składającą pierwotne zamówienie była kuzynka przedstawiciela spółki Cagliari.

Wskutek masowo składanych zleceń kupna, a następnie drugiego dużego zlecenia z DM PKOBP (kupno 4500 kontraktów) kurs wystrzelił i w ciągu kolejnych kilkunastu sekund kurs osiągnął 1788 pkt.. Oliwą do ognia znów były zlecenia Stop Loss, tym razem mające chronić przed wzrostami. Wskutek nagłych wahań realizacja większości z nich odbywała się dużo wyżej, niż był ustawiony limit aktywacji.

Na poziomie 1769 pkt. krótką pozycję na 1898 kontraktów otworzył klient DI BRE - spółka Cagliari z rajskich podatkowo i nie tylko Wysp Dziewiczych.

Pełnomocnikiem rachunku Cagliari był Arkadiusz O.

Po chwili kurs kontraktu wrócił do poziomów sprzed zamieszania, ale było wiadomo jaki temat kolejnego dnia zdominuje nagłówki gazet. 17 proc. rozpiętość w trakcie sesji, to od czasu wprowadzenia dynamicznych widełek wynik nie do powtórzenia.

Ustalenie głównych aktorów przedstawienia nie nastręczyło KPWiG problemów. Już 5 lutego o manipulacji zawiadomione zostały prokuratura, ABW i GIIF. Bardzo szybko zablokowane zostały 6,5M PLN środków na rachunku Cagliari. Najpierw na 1 miesiąc, potem na 3 miesiące. Ustalono, że ten inwestor zarobił na wahaniach 2,65M PLN, a 307 inwestorów poniosło 5,4M PLN strat, w tym najwięcej DM PKO BP, który potem otrzymał jeszcze 400K PLN kary od KPWiG.

Jednak na tym szybkość działania się zakończyła. Giełda nie zdecydowała się anulować zawartych transakcji, choć regulamin w wyjątkowych sytuacjach dopuszcza takie rozwiązanie, rodzi się wiec pytanie kto był politycznym opiekunem tego przekrętu?

Po kwartale zdjęta została blokada oficjalnie z uwagi na fakt, że to nie podejrzani byli właścicielami rachunku, a środki które z nawiązką mogły pokryć straty wytransferowane zostały do Szwajcarii. 26 października 2006 zakończono śledztwo i nawet sformułowano akt oskarżenia.

W ostatnich latach sprawa w sądzie dziwnie się ślimaczy, natomiast doniesień o sukcesach Arkadiusza O. jest całkiem sporo. Zejście na ¼ mili poniżej 10s. Zawodnik Lotos Team Race. Uczestnictwo w programie TVN Turbo.

Warto robić w życiu to co się lubi. A jak przy okazji bywa to dochodowe, to korzyść podwójna. Przykład tej najsłynniejszej manipulacji na GPW wpisuje się niestety w trudną do wytłumaczenia bierność i ociężałość instytucji, które mają stać na straży przestrzegania reguł rynkowych.

Pikanterii dodaje fakt, że czołowi gracze wydarzeń z 4 grudnia znali się od dawna, transakcja Cagliari byłą pierwszą i ostatnią operacją dokonaną na rachunku przedsiębiorstwa założonym w Domu Inwestycyjnym BRE Banku, a mąż Agnieszki K., składającej dyspozycję, jest kuzynem pełnomocnika firmy Cagliari Arkadiusza O.

5 lutego 2004 roku do prokuratury trafiło zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, 12 lutego rozpoczęto w tej sprawie do­cho­dze­nie, później sformułowano zarzuty wobec dwóch zamieszanych w sprawę mężczyzn i zamrożono konta spółki, ale wobec braku stosownych podstaw prawnych blokadę zdjęto. Akt oskarżenia wpłynął do sądu w 2005 roku, a pierwsza rozprawa odbyła się dopiero 18 marca 2011 roku.

Postępowanie trwa, a w lutym 2014 roku sprawa ulegnie przedawnieniu i nigdy już nie poznamy nazwisk polityków którzy patronowali temu przekrętowi.